niedziela, 10 stycznia 2016

Epilog

- Jak się czujesz?- zapytał przejęty Włoch siadając na kanapie obok swojej żony.
- Tak samo jak dziesięć minut temu Fede. Nie musisz co chwilę się o to pytać- westchnęła blondynka delikatnie się przy tym uśmiechając.Odkąd powiedziała brunetowi o tym, że jest w ciąży ten dosłownie co kilka minut pyta się o jej samopoczucie.
- Przepraszam po prostu to takie dziwne wiedzieć, że po trzech tysiącach lat zostanie się ojcem.- powiedział po czym delikatnie ją do siebie przygarnął i pocałował w czółko. Wciąż nie wierzył w to, że są już ze sobą od blisko sześciuset lat. Każdego ranka gdy widział ja śpiącą w swoich ramionach czuł, że z sekundy na sekundę kocha ją coraz bardziej. A teraz oboje czekają na wspólny owoc ich miłości, miał szczerą nadzieję, że jego ukochana nie będzie tak nieznośna jak pani Verdas podczas ciąży. Violetta przechodziła wtedy sama siebie.
- Jak chciałbyś dać mu na imię?- zapytała patrząc na niego swoimi bursztynowymi oczkami.
- A skąd masz pewność, że to chłopczyk?- zapytał uśmiechając się do niej kpiarsko tak jak lubiła najbardziej.
- Przeczucie- powiedziała po czym delikatnie musnęła jego usta swoimi.

**********************************
- Nie rozumiem czemu się złościsz- westchnął blond włosy jedenastolatek patrząc na swojego tatę.
- Matteo rozmawialiśmy już o tym tyle razy, nie możesz pokazywać swojej mocy przy ludziach. - westchnął jego ojciec patrząc w idealne kopię swoich oczu. Jego syn był do niego bardzo podobny, różnił ich tylko kolor włosów który Matteo odziedziczył po mamie.
- Czyli miałem patrzeć jak ten idiota znęca się nad młodszymi i nic nie robić- oburzył się chłopak.
- Oczywiście, że nie ale nie wydaje Ci się, że gdy jedenastolatek powala siedemnastolatka bez najmniejszego problemu jest to trochę dziwne?- młodszy Pasquarelli przytaknął głową na znak, że zgadza się z tatą.- Swoją droga pięknie go powaliłeś i jestem z Ciebie dumny, ale mama kazała mi na Ciebie nakrzyczeć.- powiedział po czym poczochrał trochę już za długie loczki swego syna i wyszedł z pokoju. Natychmiast udał się do sypialni gdzie zastał swoja żonę rysującą coś w starym szkicowniku. Podszedł do niej i mocno przytulił, ta oparła głowę o jego ramię i zamknęła oczy ciesząc się chwilą spokoju. Po chwili dłonie Włocha zjechały na malutkich rozmiarów brzuszek.
- Błagam fasolko bądź ty dziewczynką. - wyszeptał cichutko na co blondynka zaśmiała się i mocno przytuliła bruneta.
- Kocham Cię Federico- wyszeptała mu prosto do ucha, uwielbiała mu to mówić.
- Ale ja Ciebie bardziej Lu- powiedział po czym złączył ich usta w pocałunku.

*****************************************
- Więc to tak się poznaliście?- spytała mała brunetka o piwnych oczach, które teraz wpatrzone były w jej rodziców.
- Dokładnie tak, kwiatuszku- powiedział brunet po czym wziął małą na ręce.
- Wow- powiedziała ledwo słyszalnie czym spowodowała śmiech rodziców.Wtedy do salonu wpadł jak burza siedemnastolatek z blond czupryną.
- Wróciłem, a wiedzie jak bardzo was kocham?- spytał szeroko się przy tym uśmiechając.
- Co tym razem?- spytała blondynka podchodząc bliżej syna
- Eeeee bardzo możliwe, że znów troszkę przesadziłem i ... nie zdziwcie się gdy dyrektor będzie dzwonił po raz kolejny- powiedział po czym posłał rodzicom przepraszający uśmiech.
- I widzisz Sofii właśnie tak masz się nie zachowywać gdy będziesz już duża- powiedział Włoch po czym z małą na ręku przytulił swoja żonę i syna, najważniejsze osoby w swoim życiu.



*************************************
CZEŚĆ KACZUSZKI <3
Może Epilog nie jest zbyt długi ale chciałam napisać jak widzę dalsze losy moich bohaterów :3

A teraz uwaga czas na gadanie care XD
Osobiście nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek założę bloga i była to bardzo spontaniczna decyzja. Do pisania namówiła mnie Alexandra Lambre czyli mój Potworek <3 i  całego serca jej za to dziękuję. Dzięki pisaniu nauczyłam się bardzo dużo. I jestem przeszczęśliwa, że mogłam doświadczyć tego wszystkiego.

CHCIAŁABYM PODZIĘKOWAĆ KAŻDEMU ZA CZYTANIE I KOMENTOWANIE< GDYŻ BYŁO TO DLA MNIE OGROMNĄ MOTYWACJĄ <3

Co do dalszych moich planów nie są one zbytnio powiązane z bloggerem. Mam jeszcze jeden nie dokończony OS i postaram się go opublikować jednakże nic nie obiecuję. Nie mam zamiaru zaczynać kolejnej historii. Po prostu czuję, że to pora by dać odejść "care".

Zawsze z wielkim sentymentem będę powracać do tej niesamowitej przygody <3

Także żegnam się z wami po raz ostatni (prawdopodobnie)
KOCHAM WAS KACZUSZKI <3
care

środa, 6 stycznia 2016

Rozdział 29

Nareszcie wyspana otwieram oczy i przeciągam się na łóżku. Nie pamiętam kiedy ostatnio spałam tak dobrze.
- Dzień dobry księżniczko- słyszę czuły szept tuż przy moim uchu. Obracam się na prawy bok i napotykam tak dobrze znane mi czekoladowe tęczówki.- Jak się spało?
- Bosko, cudownie, idealnie mogłabym tak przez całe życie.- mówię i wtulam się w klatkę piersiową Włocha. Mój narzeczony śmieje się tylko cicho i składa całuska na moim czole.- Lepiej się nie śmiej poczekaj tylko jak dojdę do siebie, czekacie Cie tłumaczenie za użycie na mnie leków nasennych - mamroczę i mocniej wtulam się w jego tors. Federico najwidoczniej w nocy opuścił mnie na trochę bo wygląda jak nowo narodzony i pachnie swoim żelem pod prysznic.
- Lu ja naprawdę nie wiem jak Cię za to przeprosić- mówi smutno.- nie chciałem Cię narażać a nie było czasu na przekonywanie Cie. Ale o nic nie musisz się już martwić. Razem z Leonem pozbyliśmy się wszystkich łowców, już nigdy nie będziemy musieli się rozstać obiecuję.- mówi daje mi całuska w nosek.- tylko nie bądź na mnie zła za to, ze chciałem Cię obronić.
- Niech będzie. I tak nie potrafię się na Ciebie gniewać. I może masz rację, nie udało by mi się Cię przekonać.- ledwo kończę zdanie a jego rozgrzane wargi od razu lądują na moich.
- Kocham Cię- szepczę wprost do jego ust.
- Ale nie tak mocno jak ja Ciebie.- mówi i ponownie łączy nasze usta w czułym pocałunku.


~ miesiąc później~
- Verdas po prostu tam wejdź i powiedz jej prawdę!- wskazuję na salon w którym siedzi niczego nieświadoma Vils i ogląda jakiś film.
- I co mam jej powiedzieć, ze zmieniam się w wilka i mam prawie tysiąc lat?- pyta z przerażoną miną patrząc na moją kuzynkę.
- Tak!- mówimy na równi z Federico
-Posłuchaj mnie Leon- mówi Federico i kładzie dłoń na ramieniu przyjaciela.- Kochasz Violettę, a ona kocha Ciebie. Wiadomo, że będzie to dla niej szok ale myślę, że w prędzej czy później to zaakceptuje.
- Masz rację nasza miłość jest silna i jakoś damy radę.- mówi Meksykanin po czym pewnie wchodzi do salonu. Pytająco patrzę w oczy Włocha a ten tylko uśmiecha się złośliwie po czym zbliża się do mnie i obejmuje w pasie.
- To będzie niezła komedia, nie możemy tego przegapić.- mówi i minimalnie wychylamy się za futrynę drzwi do kuchni by zobaczyć reakcję Violetty. Verdas zamiast przygotować ja do tego w jakiś sposób rozmową. Po prostu podciąga ją z kanapy i wyłącza telewizor. Staje na przeciwko niej i nie mówiąc ani słowa przemienia się. Obydwoje z Federico wyczekujemy reakcji brunetki, ta tylko stoi wpatrując się w rudawego wilka z niedowierzaniem. Leon po chwili znów się przemienia, a ręka Włocha momentalnie zasłania mi oczy.
- Fede!- warczę cicho na co chłopak tylko mocniej do mnie przylega.
- Nawet nie licz, że wezmę rękę- mówi- nie pozwolę Ci oglądać Verdasa nago!- po chwili jednak ściąga rękę a ja widzę że Leon okrył się od pasa w dół jakimś kocem. Violetta wciąż się w niego wpatruje jednak po chwili za bliża się do niego. Podnosi rękę która z głośnym plaskiem uderza w policzek Meksykanina następnie kolanem uderza w jego narządy rozrodcze i z krzykiem ucieka z domu. Z przerażeniem patrzę na Federico który ledwo hamuje śmiech.
- To może ja po nią pójdę a ty pomóż Verdasowi. - proponuje wskazując głową na skulającego się z bólu na podłodze chłopaka.
- Dobry pomysł- przytakuje. Włoch szybko wybiega za krzyczącą Violettą a ja wyjmuję z lodówki lód i podchodzę do pokrzywdzonego Meksykanina.

- Przepraszam kochanie- mówi Violetta i daje Leonowi całusa w policzek. Po jej chwilowym ataku przerażenia udało mi się ją w końcu uspokoić i chłopaki mogli opowiedzieć jej całą historie na spokojnie. Mimo wszystko bardzo szybko zaakceptowała drugie oblicze Leona, choć w jej oczach widzę, że jest jeszcze tym wszystkim zszokowana.- Teraz przynajmniej wiem czemu jesteś taki owłosiony.- Verdas robi oburzoną minę a ja ledwo hamuję się przed wybuchnięciem śmiechem. Wtedy czuję delikatne pociągnięcie za dłoń. Patrzę na Federico który ruchem głowy proponuje mi wyjście na dwór. Lekko kiwam głową i już po chwili znajdujemy się w ogrodzie w którym po raz pierwszy wyznaliśmy sobie miłość. Włoch mocno mnie do siebie przytula, a ja splatam swoje dłonie na jego karku.
- Jesteś całym moim życiem Księżniczko- szepcze po czym delikatnie muska moje usta.
- Nie mam pojęcia jak poradziłabym sobie bez Ciebie, jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało.- mimowolnie po moich policzkach spływają łzy. które brunet zbiera całuskami.
- Nie płacz proszę, to raczej ja powinie płakać, że los pozwolił mi spędzić z tobą wieczność.- mówi po czym jeszcze mocniej mnie do siebie przytula.
- Fede- unoszę głowę by spojrzeć w jego czekoladowe oczy - pamiętasz jak mówiłeś, że masz już dwa tysiące sześćset lat i najwyższy czas się ustatkować- brunet twierdząco kiwa głową.- myślę, że właśnie nadszedł ten czas żeby to zrobić.- mówię cichutko a oczy Włocha robią się dwa razy większe. Po chwili bierze mnie na ręce i krzycząc "będzie ślub" obraca się wokół własnej osi.


~trzy miesiące później~
Zdenerwowana poprawiam swoją biała koronkową sukienkę. Jeszcze nigdy w życiu nie byłam aż tak zestresowana.
- Hej nie denerwuj się, wyglądasz ślicznie- mówi Violetta i delikatnie poprawia mi mój welon.
- Łatwo Ci mówić, ciekawe jak ty się będziesz czuła przed swoim ślubem.- nie jest dane jednak usłyszeć mi odpowiedzi bo do pokoju wchodzi German w czarny smokingu do którego przekonywałam go razem z Vils tygodniami.
- Już czas Lu- mówi spokojnie i przepuszcza nas w drzwiach. Ceremonia odbywa się w Forrest Fals w ogrodzie i willi chłopaków. Zdecydowaliśmy się na to miejsce ponieważ większość naszych znajomych mieszka właśnie tu i nie opłacało by się ich ściągać do Włoch. Do ogrodu najpierw wchodzi Vils jako moja druhna, a następnie ja prowadzona przez wujka. Przy odgłosach marsza weselnego wchodzę do pięknie ozdobionego ogrodu. Widzę Ramalla z Olgą, Cami i Broadwaya, Natalię i Maxiego, Diego i Francesce która próbuje ukryć średniej wielkości brzuszek pod materiałem niebieskiej sukienki. Oczywiście nie mogło zabraknąć Lary i kilku innych znajomych Federico z Włoch którzy są wilkołakami, nie takimi prawdziwymi lecz zmienionymi przez ugryzienie. Pośród drzew ukryte są wilki z watahy w której wychowywał się Fede. Następnie mój wzrok ląduje na urzędniku i Leonie który oczywiści jest świadkiem. Nie mogąc się już dłużej powstrzymać spoglądam na Federico. Brunet ma na sobie czarny idealnie skrojony smoking, śnieżnobiałą koszulę i czarną muszkę. Jego czekoladowe oczy patrzą prosto na mnie a ja mimowolnie się rumienię. Gdy staję na przeciwko niego German w symbolicznym geście podaje mu moją dłoń, którą ten momentalnie ujmuję. Pewnie patrzę mu w oczy i wiem, że spotkanie go było najlepszym co przydarzyło mi się w życiu. Ceremonia przebiega w tradycyjny sposób. Właśnie skończyliśmy składać sobie przysięgę i nadszedł czas by nałożyć obrączki. Przenoszę wzrok na Leona który zamiast podać nam obrączki patrzy na nas załzawionymi oczami.
- Leon, obrączki- szepcze Federico
- Tak Fede mam je- mówi i dalej stoi w miejscu. Zdębiali patrzymy na niego a ten niczego nieświadomy patrzy na nas z uśmiechem. Dopiero gdy Federico daje mu kopniaka w łydkę ten uświadamia sobie co ma zrobić. Szybko przeszukuje kieszenie marynarki i wyjmuje pudełeczko które przed nami otwieram. Drżącymi dłońmi nakładam obrączkę na palec Włocha który powtarza mój gest i już po chwili na moim palcu znajduje się obrączka z białego złota. I gdy urzędnik ogłasza nas mężem i żoną brunet zbliża się do mnie i delikatnie łączy nasze usta w pocałunku na który przelewamy całą naszą  miłość, w nadziei że już nigdy nic nas nie rozdzieli.

*****************************************************
CZEŚĆ MOJE KACZUSZKI <3
Na początku chciałabym was strasznie przeprosić za tak długą przerwę, muszę szczerze przyznać, że nie chciałam publikować tego rozdziału, ostatniego rozdziału. Wiedziałam, że po prostu to jeszcze bardziej zbliża mnie do nieuchronnego końca. Ale więcej o tym opowiem wam przy epilogu, który postaram się opublikować w sobotę lub niedzielę.
Także do zobaczenia <3
KOCHAM WAS <3
care