niedziela, 25 października 2015

Rozdział 24

Rok szkolny zakończył się tydzień temu, a ja, oczywiście razem z Federico, już od sześciu dni jesteśmy w Neapolu. Włoch przygotowuje miejsce do mojej przemiany, a ja biegam do prawników i notariuszy. Wczoraj sprzedałam firmę taty, kupił ją oczywiście Ramallo, współpracownik mojego taty, który od śmierci mojej mamy i tak się nią zajmował. Jutro ma przylecieć Leon by razem z Fede pilnować całej przemiany. Musimy zrobić to jak najszybciej by Violetta nawet nie dowiedziała się, że jej chłopak, tak Vils i Leon w końcu są razem, wyleciał do Włoch. Szczerze boję się tej przemiany i od dłuższego czasu targają mną sprzeczne emocje. Nie widzę siebie jako wilka, nie chcę być niezwyciężona, silna. Odpowiada mi bycie bezbronną istotą, która zawsze może liczyć na ratunek swojego księcia. Czuję wtedy, że mu zależy, że zawsze jest blisko. Z drugiej jednak strony chcę spędzić z nim całą wieczność i nie chcę być dla niego jakimkolwiek obciążeniem. Do tego dochodzi jeszcze dług moich przodków który tylko tak mogę spłacić. Więc nie mam wyjścia muszę to zrobić i liczyć się z konsekwencjami ale moje serce tak bardzo się przeciwko temu buntuje.
- Jak się czujesz?- słyszę za sobą ten idealny głos. Odwracam głowę i widzę bruneta, który  puchatym kocem w ręku wchodzi na patio z tyłu mojej willi.
- Gdybym to sama wiedziała.- wzdycham ciężko. Pasquarelli podchodzi do mnie i otula nas oboje kocem. Opieram głowę na jego ramieniu, a on daje mi całuska w czubek głowy.- Boję się...- szepczę a moje oczy zachodzą łzami.
- Nic się nie martw kruszynko, razem z Leonem zapewnimy...
- Nie tego się boję.- przerywam mu- boję się, że po mojej przemianie, tak bardzo się zmienię, że.. że przestaniesz mnie kochać- wyznaję cichutko.
- Lu skarbie to niemożliwe - mówi i unosi mój podbródek tak bym na niego spojrzała- dalej będziesz moją kochaną księżniczką. Niezdarna, uroczą, tak łatwo się denerwującą i słodko się rumieniącą księżniczką, po prostu będziesz już mniej krucha. A ja zawsze będę Cie kochał.- zapewnia i mocno mnie do siebie przytula.
- Ja tez Cię kocham, już na zawsze.
- Na zawsze- powtarza po mnie jak echo i delikatnie muska moje wargi. Odwzajemniam pocałunek i splatam dłonie na jego karku. Jego ręce wchodzą pod moja cienką bluzeczkę i spoczywają na biodrach. Kciukiem delikatne drażni mój pępek, a jego usta przenoszą się na moją szyję, Zagryzam wargi by powstrzymać głuche jęki wydobywające się z moich ust. Swoje dłonie przenoszę na jego twardy tors i powoli rozpinam guziki białej koszuli, jednakże szybko tracę cierpliwość i ostatnie części zapięcia po prostu rozrywam. Federico przenosi wtedy swoje usta do mojego ucha i cichutko warczy co jeszcze bardziej mnie podnieca. Włoch ponownie łączy nasze usta razem i łapiąc mnie za pośladki podnosi do góry. Oplatam jego biodra swoimi nogami i resztkami zdrowego rozsądku rejestruję jak wchodzi do domu i kieruje się w stronę mojej lub może już naszej sypialni. Gdy tylko przekracza próg zwinnie wydostaje się z jego objęć i łac za rękę popycham w stronę łóżka. Siadam na nim okrakiem i łącze nasze usta w namiętnym pocałunku pełnym pasji. Brunet nie próżnując rozrywa moją bluzkę, cholera a tak ją lubiłam, następne idą spodnie, jednak to nie ma już dla mnie większego znaczenia. Przesuwam swoje usta na jego żuchwę i po chwili znajdują się już na szyi Włocha. Zostawiam tak mały czerwony ślad, który za chwile i tak zniknie. Moje usta delikatnie muskają jego obojczyk by po chwili kierować się po mostku w dół. Wtedy czuje stanowcze pociągnięcie do góry i po chwili to ja znajduję się pod nim.
- Jeżeli mamy się tak bawić księżniczko to ja góruje- szepce i z lekką brutalnością wpija się w moje usta.

Powoli otwieram zaspane oczy i zostaję oślepiona przez wschodzące słońce. Szybko przykrywam głowę kołdrą i obracam się na drugi bok. Wtedy czuję jak uderzam głową  w coś twardego.
- Jeśli Cię wczoraj nie zaspokoiłem wystarczy powiedzieć nie musisz mnie od razu bić.- słyszę głos Federico i  minimalnie otwieram oczy, by od razu napotkać te cudne czekoladowe tęczówki.
- Przepraszam, to nie chcący- mówię i wtulam się w jego tors ponownie zamykając oczy.
- Widzę, ze ktoś tu wciąż jest zmęczony.
- Ciekawe czyja to wina- mamroczę. Po chwili jednak otwieram oczy i zbliżając się do bruneta delikatnie muskam jego wargi. - Obiecaj mi, że będzie już tak zawsze, że zawsze będę się budzić obok Ciebie i będę mogła słuchać bicia twojego serca wiedząc, że jest w nim miejsce tylko dla mnie.
- Nie mogę Ci tego obiecać księżniczko. Bo obiecałem sobie, że będę robił wszystko by było jeszcze lepiej, bym mógł spędzić z tobą wieczność, zasypiać i budzić się przy tobie. A moje serce w całości należy do Ciebie.- szepcze po czym łączy nasze usta w pocałunku pełnym nieograniczonej miłości.

- To co mam zrobić?- pytam wtulona w tors Federico by jeszcze choć na chwilkę być bliżej niego jako prawdziwa ja.
- Wejść do tego okręgu i czekać aż księżyc zajmie się resztą. - tłumaczy Verdas i delikatnie się do mnie uśmiecha. Odkąd tylko wyszliśmy z mojego domu Federico nie odezwał się ani słowem. Przytula mnie tylko do siebie i co kilka minut delikatnie całuje moje policzki, nosek lub czoło. Nie musi nic mówić doskonale wiem, że on także boi się tej przemiany. Z całych sił staram si powstrzymywać łzy i całkiem nieźle mi to wychodzi. Po kilku minutach ciszy za  ściany lasu wyłania się ogromna srebrna tarcza księżyca. Mimowolnie mocniej przywieram do bruneta.
- Już czas Lu- szepcze Meksykanin, patrzę na chłopaka mojej kuzynki który posyła mi tylko delikatny uśmiech a następnie spogląda na swojego przyjaciela z troską wypisaną na twarzy. Delikatnie wyswobadzam się z objęć ukochanego i niepewnie podchodzę do wyznaczonego kręgu. Wtedy czuję dotyk na nadgarstku i momentalnie zostaje odwrócona w stronę Federico.
- Pamiętaj, że Cię kocham już na zawsze- szepcze po czym wpija się w moje wargi.
- Ja też Cię kocham- mówię gdy odrywany się od siebie- I nic nigdy tego nie zmieni- moje oczy mimowolnie zachodzą łzami a ja pewnie przekraczam linię kręgu. Spoglądam raz jeszcze na stojących nieopodal chłopaków.  Wtedy Fede bezgłośnie porusza ustami, a ja bez problemu z ruchu jego warg odczytuję tak ważne dla mnie zdanie "sel il mio Angelo". Posyłam mu delikatny uśmiech i niepewnie patrze w stronę księżyca. Wtedy uderza we mnie snop światła a jedyne co widzą moje oczy to wszech ogarniającą mnie biel.

******************************************************
CZEŚĆ KACZUSZKI <3
Ja nie będę się wypowiadać na temat tego u góry XD
Pozostawię to wam :3
 care

niedziela, 18 października 2015

Rozdział 23

- Jak się w ogóle tu dostałeś?- pytam szeptem. Federico tylko wzdycha i przyciąga mocniej do siebie. Kładę głowę na jego torsie i napawam się tym boskim zapachem. Nie wyobrażam sobie życia bez Pasquarelliego, stała się dla mnie jak powietrze i tarcza ochronna. Wiem, że przy nim zupełnie nic mi nie grozi.
- Wskoczyłem przez okno - mówi jak gdyby nigdy nic a ja zaczynam się krztusić. Wskoczył? Przecież to pięć metrów w górę. Włoch widząc moją minę szeroko się uśmiech.- Wilcze zdolności kochanie- szepcze i składa na moim nosie całusa.
- Chyba nigdy nie przestaniesz mnie zadziwiać- wzdycham ciężko i zaczynam palcem kreślić wzorki na jego klacie.- Wiesz, ze Leon i Violetta się całowali?
- Wiem, Leon powiedział mi za raz po tym jak wyszłaś- mówi.
- Czyli dowiedziałam się ostatnia? To nie fair- robię obrażoną minę, na co brunet wybucha śmiechem.
- A jeśli powiem Ci, że mam pomysł jak Ci to wynagrodzić księżniczko-szepcze wprost do mojego ucha i lekko je przygryza. Mimowolnie zagryzam dolną wargę i patrzę prosto w jego oczy.
- A jaki?- pytam niewinnie.
- Niespodziankę, nie mogę zdradzić Ci za dużo. To co ty na to?
- Hmmmm.. - udaję zastanowienie, a Federico przewraca mnie na plecy i znajduję się nade mną. Przejeżdża kciukiem po mojej dolnej wardze, a druga dłoń kładzie na moim udzie.- Zgadzam się- szepczę a jego usta momentalnie opadają na moje.

Tak jak poprosił mnie Federico przed wyjście, a raczej wyskoczeniem przez okno, ubrałam się w miarę wygodnie. Czarne rurki i szary obcisły sweterek powinien wystarczyć. Włosy zostawiłam rozpuszczone i zrobiłam delikatny makijaż, na szyi znajduję się nieodłączny naszyjnik od, właściwe to od Federico, muszę z nim koniecznie poruszyć dziś tą kwestię. Szczerze lekko się martwię na jaki pomysł wpadł Włoch, ale wiem że nic mi przy nim nie grozi. Wtedy słyszę dzwonek do drzwi, szybko zbiegam po schodach, jednak nie udaje mi się wyprzedzić wujka, który pierwszy otwiera. Tak jak się spodziewałam to Federico, który tym razem postanowił kulturalnie dostać się do domu Castillo. Ubrany w ciemne spodnie, biały T-shirt i czarną skórzaną kurtkę grzecznie wita się z Germanem. Następnie podchodzi do mnie i daje mi całuska w policzek.
- Gdzie się wybieracie?- pyta wujek a ja tylko znacząco patrze na bruneta.
- Niestety nie mogę tego powiedzieć na głos, bo to niespodzianka dla tej małej złośnicy- mówi za co zostaje przeze mnie lekko uderzony w ramię. Nawet gdybym zrobiła to z całej siły i tak by nie poczuł a ja zapewne zrobiłabym sobie krzywdę.- Ale mogę to napisać- podchodzi do mojego wujka i pokazuje mu tekst napisany w jego telefonie.
- W takim razie bawcie się dobrze- mówi, a ja prychając mijam obydwu panów i wsiadam do czarnego mustanga by zaczekać w nim na Pasquarelliego.

- Ludmiś, długo jeszcze nie będziesz się do mnie odzywać?- pyta po raz kolejny Włoch a ja tylko wzruszam ramionami i nie odwracam głowy od ściany lasu przesuwającej się za oknami samochodu. Po chwili czuję jak jego dłoń ląduje na moim kolanie i powoli pnie się w górę. Starając się nie zwracać większej uwagi na pieszczotę nie okazuje żadnej reakcji. Włoch nie daje jednak za wygraną i zaczyna schodzić na bardziej wewnętrzną stronę uda. Gdy jego dłoń dociera do końca mojej nogi, wściekła łapię jego rękę.
- Patrz na drogę!- warczę i zrzucam jego dłoń, na co brunet wybucha śmiechem.- I co Cię tak śmieszy?
- Kochanie od jakiś trzech minut stoimy w miejscu- szepcze i daje mi buziaka w policzek, który od razu przybiera kolor czerwony. Zażenowana wychodzę z samochodu i nie mija nawet sekunda, kiedy Federico pojawia się tuż obok mnie a ja ląduje w jego ramionach.- Kocham Cie księżniczko - szepcze i delikatnie muska moje usta.
- Ja też Cię kocham.
- I nie jesteś już zła?- pyta, na co przecząco kiwam głową. - To teraz czas na niespodziankę- mówi a ja rozglądam się dookoła.
- Jesteśmy w lesie, chciałeś mi pokazać drzewo?- pytam unosząc prawą brew do góry.
- Oczywiście, że nie do niespodzianki mamy jeszcze kawałek drogi, niestety autem tam nie dojedziemy, więc wymyśliłem coś lepszego, obiecaj mi tylko, że będziesz się mocno trzymać- mówi uśmiechając się złośliwie i szybko znika w pobliskich krzakach. Wtedy słyszę znajomy już huk, a z roślin wychodzi wielki brązowy wilk. W zębach trzyma czarną torbę którą mi podaje. Ciekawa otwieram ją i widzę ubrania które przed chwilą były jeszcze na Federico. Włoch przewraca tylko oczami i kładzie się centralnie pod moimi stopami. Nie do końca rozumiem o co mu chodzi.
- Czy ja mam na ciebie wsiąść?- pytam zdziwiona, a ten tylko zrezygnowany kładzie swój wielki łeb na ziemi. Po chwili jednak go podnosi i energicznie kiwa na tak.- No skąd miałam wiedzieć- mamroczę i siadam na plecach wielkiego basiora, który momentalnie się podnosi. Przerażona piszczę głośno i mocno do niego przylegam. Swoje ręce zaplatam na jego szyi. Wilk bierze torbę w zęby i w jednym momencie napręża wszystkie swoje mięśnie  by po chwili wystrzelić przed siebie jak z procy. Z trudnością zamykam oczy by nie widzieć rozmazanego lasu. Moje włosy rozwiewa wiatr a ja jedyne o czym mogę myśleć to to że za chwilę uderzymy w jakieś drzewo. Po chwili jednak powiew wiatru ustaje, a mięśnie Federico przestają pracować. Powoli otwieram oczy odkrywam, że dalej znajdujemy się w lesie, jednak widać prześwity prosto przed nami. Wilk zniża się by ułatwić mi zejście, gdy tylko to robię ponownie znika za jakimś krzakiem. Wychodzi za niego już w swojej ludzkiej postaci całkowicie ubrany. 
- I jak się jechało?- pyta zadowolony a ja od razu wpadam mu w ramiona.
- To było straszne, nigdy więcej!- mówię i opieram głowę na jego klatce piersiowej. Nim się orientuję znów tracę grunt pod nogami.
- Zamknij oczy księżniczko- posłusznie wykonuję jego prośbę. Po kilku minutach ponownie słyszę jego głos- Możesz otworzyć. - Moim oczom ukazuję się wtedy mała polanka na klifie. Jakieś pięćdziesiąt metrów pod nami jest już ocean. Na polanie jest rozłożony średnich rozmiarów koc na którym stoi kosz piknikowy a obok pali się ognisko. Szczęśliwa unoszę lekko głowę i składam całusa na żuchwie Włocha. Ten tylko uśmiecha się kpiarsko i podchodzi do koca.

Przy kolejnym zimnym podmuch od strony oceanu mocniej wtulam się w twardy tors Federico. Włoch patrzy na mnie podejrzliwie po czym ujmuję moją lodowatą dłoń.
- Lu dlaczego nie mówisz, że Ci zimno?- pyta pretensjonalnie na co ja tylko chowam twarz w blond loki.-  Kruszynko mów mi o takich rzeczach, bo jak inaczej mogę o Ciebie dbać. - Brunet wyjmuje z kosza puchaty koc i siadając za mną szczelnie nas nim okrywa.
- Przepraszam Fede, nie chciałam robić problemów- przyznaję, wtedy jego wargi delikatnie muskają moja szyję.
- Kochanie dla mnie żaden problem. Zrobię wszystko żebyś tylko była szczęśliwa i bezpieczna.- szepcze mi czule do ucha i mocniej przyciąga do swojej klatki piersiowej.
- Kocham Cię Fedi- wyznaję na co brunet szeroko się uśmiecha.
- Też Cię kocham księżniczko- ponownie całuję moja szyję.- Za niedługo zakończenie roku- wzdycha ciężko.
- Będę musiała wrócić do Neapolu i spotkać się z prawnikami - wyznaję na co Włoch robi zdziwioną minę. -Chcę sprzedać firmę taty. Po przemianie będę przecież żyć wiecznie, nie mogę całą wieczność być właścicielką firmy, nie tego oczekuję od życia.
- W takim razie o czym marzysz?
- Chcę zwiedzać świat korzystać z życia całymi garściami. Chcę spędzać czas z moim kochanym chłopakiem.- mówię i delikatnie uśmiecham się na samą myśl o tym.
- I tak właśnie będzie, obiecuje.- opieram głowę o jego tors i w ciszy patrzymy na pokryte warstwa chmur ciemne niebo.
- Fede mogę zadać Ci jedno malutkie pytanie?- chłopak, twierdząco kiwa głową.- Dlaczego wtedy, jako wilk, dałeś mi ten medalion?
- Zrobiłem to bo nie chciałem, żebyś o mnie zapomniała dopóki po raz kolejny byśmy się nie spotkali- wyjaśnia. - Wiesz ten medalion zrobiłem sam, po tym jak stałem się wilkiem. Jest zrobiony z czarnego diamentu- wyznaje a moje oczy od razu robią się trzy razy większe. Przecież on musi teraz kosztować majątek, a ja tak po prostu noszę go na szyi.- No dobrze przyjemnie się siedzi ale pora wracać- mówi.
- Nie tylko mi nie mów, że znowu mam na tobie jechać- mówię przerażona
- Właśnie, że tak. No chyba, że masz zamiar iść piętnaście kilometrów do samochodu.- na samą myśl wzdycham ciężko i decyduję się jednak na prawdopodobieństwo uderzenia w drzewo.

*************************************************
DZIEŃ DOBRY KACZUSZKI
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba :3

Mam do was bardzo wielką prośbę! Jeżeli którakolwiek z was ma linki lub posiada takie obrazki z postaciami z Violetty (zdjęcie poniżej, innymi słowy kreskówkowa obsada Violetty) to bardzo proszę o przesłanie mi linka lub pliku w komentarzu lub na e-mail care.pasquarelli@gmail.com ♥ By was zachęcić powiem, że każda osoba która mi to prześle dostanie fragment kolejnego rozdziału
Liczę na was!! :*


  (coś takiego XD)
















No i oczywiście piosenka
KOCHAM WAS
care   

niedziela, 11 października 2015

Rozdział 22

- Fedi, mam do ciebie dwie ważne sprawy. - mówię poważnie i odsuwam się od Włocha. Chłopak zdejmuje ostatniego naleśnika z patelni i wyłącza płytę. Widząc jego lekko zaniepokojoną minę momentalnie przytulam się do niego.
- Więc jakie to sprawy księżniczko?- pyta i kładzie mnie na wyspie na środku kuchni.
- Dlaczego twoje plecy są idealnie gładkie?- pytam robiąc obrażoną minę, wczoraj gdy kładliśmy się spać były całe czerwone od śladów moich paznokci a teraz nie ma na nich nawet najmniejszego zadrapania. Za to zrobiona przez niego malinka wciąż widnieje na mojej szyi. Brunet jakby myśląc o tym samym odchyla kołnierzyk koszuli i delikatnie całuje mój czerwony obojczyk złośliwie się przy tym uśmiechając.
- Cecha wilkołaków. Zdrowiejemy dużo szybciej niż zwykli ludzie i jesteśmy bardziej odporni na ból. Popatrz -mówi i pokazuje na swój idealny brzuch.- niecałe dwadzieścia cztery godziny temu zostałem w to miejsce postrzelony, a teraz nie ma nawet śladu.- przejeżdżam palcami po jego brzuchu i nie czuję nawet najmniejszego wybrzuszenia.- a ta druga sprawa?- pyta i zbliża się do mnie stykając nasze nosy i czoła razem. Jego dłonie lądują na moich biodrach a ja splatam nogi wokół jego pasa.
- Rozepnij mi koszulę- szepcze mu prosto do ucha i przygryzam jego płatek. Włoch bez żadnego sprzeciwu wykonuje moją prośbę. Jego wzrok momentalnie ląduje na moim ciele a ja pytająco podnoszę prawą brew.
- Wiesz, że to nie ładnie przeszukiwać komuś szafę- mruczy mi do ucha
- Wiesz, ze gdy dziewczyna znajduje w szafie u swojego faceta damską bieliznę raczej nie jest prze szczęśliwa- warczę wściekła, na co Federico wybuch śmiechem i mocno mnie przytula.
- Księżniczko to miał być prezent dla Ciebie.- szepcze- Zaprojektowana specjalnie dla Ciebie przez najlepszą projektantkę Victoria Secret's.
- Nawet wolę nie pytać ile Cie to kosztowało, ale dziękuje.- mówię i daje całusa prosto w usta. Brunet pogłębia pocałunek i jeszcze mocniej przyciąga mnie do siebie. Wtedy słyszymy trzaśniecie drzwi a do kuchni wchodzi zadowolony Leon. Federico momentalnie nakłada na mnie swoją koszule, którą szczelnie zapina.
- Was to na chwilkę zostawić- śmieje się, i siada na jednym z krzeseł. - Co na śniadanie?- szybko schodzę  z blatu i siadam obok Meksykanina .
- Też jestem ciekawa- mówię uśmiechając się szeroko.Pasquarelli wznosi oczy do góry i kładzie przed nami talerze pełne naleśników z bita śmietaną i kawałkami owoców.
- Smacznego kochanie i tobie też Leon.- mówi i zaczyna zjadać swoją porcje.- A tak właściwie to gdzie ty byłeś przez całą noc?
- No wiesz nie chciałem słuchać waszych jęków, więc po wizycie u Violetty postanowiłem się pobawić w małego szpiega- mówi uśmiechnięty, na co Federico zaczyna się krztusić.
- Małego szpiega?- pytam ciekawa
-Yhym, Fede często się w to bawił jak Cię poznał. Chodzi o to że siedzi się na parapecie swojej miłości i patrzy jak śpi- tłumaczy spokojnie a ja unoszę brew do góry i patrzę na Włocha. Ten tylko zdenerwowany drapie się po karku co w jego przypadku oznacza zmieszanie. W tym momencie jestem pewna że to co powiedział Leon jest prawdą.
- Jak często?- pytam, na co Meksykanin wybucha śmiechem, zdenerwowana gromie go wzrokiem. Chłopak od razu się zamyka i posłusznie wychodzi z kuchni. Przenoszę wzrok na przepraszająco uśmiechającego się bruneta. - Czyli często- mamroczę.
- Księżniczko-  zbliża się do mnie i przytula - nie bądź na mnie zła. Musiałem mieć pewność, że dobrze Ci się śpi i czy nic Ci nie grozi.- przejeżdża nosem po moim karku po czym skład na nim czułe pocałunki.
- Czyli słyszałeś wszystko co mówiłam przez sen?
- Wszystko
- Co za wstyd- szepcze i spuszczam głowę. Momentalnie zostaję obrócona w stronę Federico, a Włoch z lekką brutalnością wpija się w moje wargi. Zdziwiona oddaję pocałunek i zaplatam ręce na jego szyi. Po chwili odrywamy się od siebie i ciężko dysząc opieram swoje czoło na jego klatce piersiowej.
- A to za co?- pytam
- Za te wszystkie razy gdy przez sen szeptałaś moje imię kochanie- mówi całuje mnie w sam czubek głowy.

Po cichu wchodzę do domu modląc się by nie spotkać wujka, jednak moje prośby nie zostają wysłuchane.
- Ludmilo, mógłbym Cię tu prosić na chwilkę- słyszę głos wujka z salonu. Grzecznie wchodzę do pomieszczenia ze spuszczoną głową i czekając na karę. German widząc moją postawę wybucha śmiechem a z jego oczu wypływa kilka łez.- Spokojnie nie mam zamiaru robić Ci wyrzutów lub na Ciebie krzyczeć- mówi gdy w końcu się uspokaja.
-Nie?- pytam zdziwiona
- Nie chciałem Ci tylko powiedzieć, że gdy następnym razem zostaniesz na noc u Federico to uprzedź mnie dobrze?
- Tak, oczywiście. Przepraszam ze nic nie powiedziałam ale to wyszło dość spontanicznie- tłumaczę. Wujek tylko kiwa głową i uśmiecha się do mnie.
- Wiem, Leon wszystko mi wczoraj wyjaśnił- mówi a ja aż kamienieje ze strachu na myśl o tym co Verdas mógł mu naopowiadać.- Lu posłuchaj bardzo się cieszę, ze ty i Federico tak bardzo się kochacie, wiem też, że to miłość na całe życie. Ten chłopak patrzy na Ciebie tak samo jak twój tata patrzył na twoją mamę, Mam tylko jedną prośbę, gdy już postanowicie uciec na drugi koniec świata, uprzedź mnie o tym dobrze?
-Oczywiście, że tak. Jesteś najlepszy wujku.- mówię i przytulam się do Germana.
- A i nie śpieszcie się z dziećmi na to też przyjdzie pora- mówi a ja dochodzę do wniosku, ze to najlepszy moment by opuścić salon.

Delikatnie pukam do drzwi pokoju Violetty i gdy słyszę cichutkie proszę, pewnie wchodzę do fioletowego królestwa mojej kuzynki.
- Hej, co robisz?
- Hej- odpowiada nie podnosząc wzroku nad komputera- poprawiam ostatni artykuł- mówi a ja od razu wiem, ze coś jest nie tak.
- Violetto Castillo. Co się stało?- pytam i krzyżuję ręce na piersi.
- Całowałam się z Leonem- mamroczę Cicho a mnie szczęka opada.
- Co robiłaś?- piszczę szczęśliwa, a Vils zakrywa twarz poduszką. - Jak? Kiedy? Gdzie?
- Wczoraj przylazł, no i tata oczywiście go wpuścił, przy okazji wytłumaczył nam gdzie ty się podziewasz.- mówi i patrzy na mnie znacząco.- I jakoś tak wyszło, że zostaliśmy sami no i bum całujemy się. Ale zaraz po tym wywaliłam go z domu. - mówi a ja przysiadam obok niej.
- Nie jesteś szczęśliwa, że to zrobiłaś- mówię a ona smutno kiwa głową.
- Ja się zakochałam Lu- mówi i wybucha płaczem- I to w Verdasie!- krzyczy a łzy lecą strumykami po jej policzkach. Mocno ją przytulam i głaskam po orzechowych włosach. Po chwili przestaje płakać i ociera czerwone oczy.
- Vils, wiesz że musisz z nim pogadać- dziewczyna kiwa tylko głową.- To teraz już wiem czemu wrócił taki szczęśliwy.- dodaję szeroko się uśmiechając a już po chwili dostaje w twarz jakimś pluszowym misiem. Oburzona patrzę na Violettę a ta tylko pokazuje mi język niczym pięcioletnia dziewczynka.

 Po rozmowie z moją kuzynką wracam do swojego pokoju i zdziwiona odkrywam, że okno w moim małym królestwie jest otwarte. Szybko do niego podchodzę i szczelnie je zamykam. Wtedy czuję jak ktoś obejmuje mnie w tali. Przerażona chcę zacząć krzyczeć ale nie pozwala mi na to ręka przysłaniająca mi usta,
-Nie bój się to tylko ja księżniczko- słyszę za sobą głos Pasquarelliego. Nic nie mówiąc wyswobadzam się z jego objęć i biorąc do ręki poduszkę zaczynam najmocniej jak tylko umiem bić bruneta. Jak mógł mnie tak nastraszyć. Jednak po chwili broń zostaje mi odebrana a ja ląduje w mocnym uścisku Włocha.
- Głupek- warczę, jednak on nic sobie z tego nie robiąc złośliwie się uśmiecha po czym łączy nasze wargi w namiętnym pocałunku.

***************************************
DZIEŃ DOBRY KACZUSZKI <3
Już na początku chciałam wam serdecznie podziękować <3 otóż mój blog przekroczył 20 tyś 100wyświetleń!!!!!! Jestem taka szczęśliwa i to dzięki wam <3

Teraz troszkę smutniejsza wiadomość :c Opowiadanie które aktualnie piszę będzie miało 29 rozdziałów +epilog, następnie pojawi się krótsze opowiadanie góra 7/8 rozdziałów a potem zajmę się pisaniem zamówień <3 z racji tego jeszcze raz zapraszam do zakładki by składać zamówienia <3

Na dziś to na tyle <3

KOCHAM WAS KACZUSZKI <3
care

niedziela, 4 października 2015

Rozdział 21

- A gdybyś ją tak uderzył?- słyszę głos Verdasa jakby był za jakiś szkłem lub tafla wody.
- Popierdoliło Cię! Nie będę bić mojej księżniczki!- dochodzi do mnie głos oburzonego Federico
- Stary nie budzi się od czterdziestu minut, czas na radykalne metody.- mówi a ja postanawiam, ze to ostatni moment by obudzić się w jednym kawałku. Powoli otwieram oczy i ponownie widzę bruneta klęczącego obok kanapy, z tą różnicą ze za nim stoi jego najlepszy przyjaciel. Powoli podnoszę się cały czas asekurowana przez Federico. Włoch już otwiera usta by coś powiedzieć ale nie pozwalam mu na to cicho szepcząc:
- Zrobię to - oboje patrzą na mnie wielkimi oczami. - Zgadzam się na wypełnienie mojego przeznaczenia. - mówię pewniej patrząc im w oczy.
- Lu powinnaś to dobrze przemyśleć, może znajdziemy jakieś inne wyjście- mówi Federico, po czym mocno mnie do siebie przytula tak jakby właśnie dowiedział się czegoś okropnego.
- Nie Fede, nie ma innego wyjścia.To jedyne rozwiązanie żebym mogła być z tobą już na zawsze i ja naprawdę tego chcę.- przykładam dłoń do jego policzka i staję na palcach,.- Kocham Cię Federico i nie chcę żebyś choć na chwilkę zniknął z mojego życia.
- Ja też Cię kocham Lu, nawet nie wiesz jak bardzo- szepcze i wpija się w moje usta. Z przyjemnością oddaję pocałunek i zapominam o całym świecie wokół nas. Niestety jednak świat postanawia mi o sobie przypomnieć poprzez postać Leona. Meksykanin zaczyna kaszleć znacząco.  Mimowolnie odsuwam się od Federico i wściekła patrzę na Leona.
- Obiecuję Ci Verdas pierwsze co zrobię po mojej przemianie to przywalenie Ci w twarz. - warczę wściekła na co Pasquarelli wybucha śmiechem. 
- A to niby dlaczego?- pyta i robi zdziwioną minę
- Za te wszystkie pocałunki do których nie doszło przez Ciebie! Za to, że nic nie robisz w sprawie Violetty a gdybyś choć trochę wysilił szare komórki już dawno byłaby twoja..
- Kochanie on nie ma szarych komórek- szepcze mi na ucho Federico i splata ręce na mojej tali.
- A właśnie co do Violetty to może pójdę ja odwiedzić, bez obrazy ale jesteście tak słodcy, że mnie mdli - mówi po czym wybiega z domu a ja słyszę cichy huk. Przerażona odskakuje do tyłu przez co wpadam na Włocha. 
- Co to było?- pytam cichutko, a jeśli Felipe jego tez postrzelił.
- Spokojnie księżniczko, taki odgłos wydają nasze ciała gdy się zmieniają. Komórki zmieniają wtedy momentalnie swoją budowę co powoduje odgłos wybuchu. - tłumaczy spokojnym głosem brunet. Niedowierzając kręcę głową i odwracam się twarzą do niego.
- Feduś, zrobisz coś dla mnie?
- Wszystko co zechcesz.
- Przemień się - szepczę pewnie patrząc w jego czekoladowe oczy.
- Tylko musisz się odsunąć, nie chcę przez przypadek Cię zranić. - posłusznie idę na drugi koniec salonu i niecierpliwie zagryzam dolną wargę. Włoch spuszcza głowę  i ściąga z siebie koszulkę, nie za bardzo rozumiem dlaczego to zrobił. Po jego ciele zaczynają przebiegać drobne dreszcze a cała sylwetka lekko się zamazuje. W tym momencie słyszę huk, głośniejszy od tego Leona a przede mną stoi wielki czekoladowo brązowy basior. Podchodzę do wilka i przejeżdżam dłonią po kudłatym policzku. Zbliżam swój nos do czarnego mokrego punktu na czubku jego pyska i uśmiecham się delikatnie. W jego oczach widzę jakiś tajemniczy błysk i po chwili widzę wyszczerzone w moją stronę śnieżnobiałe kły. Przerażona momentalnie się od niego odsuwam. Fede wystawia wtedy język i zaczyna się cały trząść. Dopiero po chwili dociera do mnie że Włoch po prostu się ze mnie śmieje. Zakładam dłonie na pierś i robię oburzoną minę.
- I co Cie tak śmieszy? Nie moja wina że się tego nie spodziewałam.- tłumaczę i zbliżam się do mojego bezczelnego wybawcy. Chłopak/ Wilk kładzie swój wielki pysk na moim ramieniu a ja ledwo obejmuję jego szyję rękoma. Dopiero po chwilki zauważam na podłodze strzępki jego spodni i bokserek.
- Gdy się zmieniacie wasze ubrania rozdzierają się? - pytam a Włoch kiwa twierdząco głową. Odsuwam się od niego i pewnie patrzę mu w oczy.- Przemień się - mówi tym razem zdeterminowana. Federico posłusznie wykonuje moją prośbę i odsuwa się ode mnie na odpowiednią odległość. Odbija się od przednich łap i po niecałej sekundzie stoi już w swojej ludzkiej postaci. Unoszę prawą brew do góry i lustruje nagie ciało Włocha ze złowieszczym uśmieszkiem na ustach.Widać chłopaka nie przemyślała tego w przeciwieństwie do mnie.
- Musze przyznać to wybuchanie ma całkiem duże plusy- szepcze wprost do jego warg i namiętnie całuje. Brunet kładzie dłonie na moich moich biodrach i mocno do siebie przyciąga cofając się do tyłu. Siada na skórzanej kanapie a ja automatycznie ląduję na nim okrakiem. Jego dłonie suną do góry i zaciskają się na materiale czarnej bluzki natychmiastowo ją rozdzierając.
- Nawet nie wiesz jak bardzo nie mogę się doczekać aż to ja tak perfidnie wykorzystam twoje przemiany- warczy mi do ucha i jednym sprawnym ruchem rozrywa moje spodnie. - chociaż muszę przyznać, że to też mi się podoba.- Jego usta przenoszą się na moją szyję a ja mimowolnie wbijam  paznokcie w jego tors. Włoch ściska moje pośladki i wstając z kanapy zanosi mnie do swojej sypialni.

Powoli otwieram oczy i przeciągam się na wielkim łóżku. Spało mi się jeszcze lepiej niż w Neapolu. A wszystko przez to, że znam całą prawdę i nareszcie wiem w pełni na czym stoję. Wiem jakie jest moje przeznaczenie i jestem w pełni gotowa by je wypełnić, a wszystko to przez jedną osobę która tak wiele namieszała w moim życiu. Ostrożni odwracam się na  lewy bok by móc patrzeć na śpiącego jeszcze starucha. Mój kochany dwu tysięczno sześćset letni staruch, który słodko śpi tuż obok. Delikatnie poprawiam brązowe loczki które opadły mu na czoło i daje lekkiego całusa w nosek. Uważając by nie obudzić Federico schodzę z łóżka i udaję się do łazienki z zamiarem wzięcia długiego relaksującego prysznica.

Owinięta białym puchatym ręcznikiem wchodzę do ciemno granatowego pokoju, który jak się okazuje jest pusty. Najwidoczniej Pasquarelli tez postanowił już wstać. Z zamiarem poszukania mojego księcia udaję się do wyjścia z pokoju jednak dopiero przy samych drzwiach przypominam sobie o drugim mieszkańcu tego domu. Co jak co, ale żeby Leon zobaczył mnie w takim stanie to ja nie chcę. Otwieram wielką szafę bruneta w poszukiwaniu jakiegoś ubrania gdy w oczy rzuca mi się dość duże różowe pudełko. Wyjmuję je z szafy i z zaskoczeniem odkrywam, że na pokrywce widnieje logo Victoria Secret. Zaskoczona otwieram pudełko a moim oczom ukazują się koronkowe komplety bielizny. Niepewnie wyjmuję jeden z nich i odkrywam że są dokładnie w moim rozmiarze. Jednak ich krój nie przypomina mi żadnego znanego dotychczas modelu, chyba muszę sobie poważnie porozmawiać z Federico. Odkładam pudełko do szafy a trzymany przeze mnie komplet postanawiam założyć, moja wczorajsza bielizna do niczego się już raczej nie nada, z wieszaka zdejmuje jeszcze granatową koszulę w kropeczki i szybko narzucam ją na czarny komplet. Schodząc po schodach do mojego nosa dociera zapach świeżo pieczonych naleśników, postanawiam zatem udać się do kuchni. Mój nos jak zwykle mnie nie zawiódł, przy kuchence stoi mój ukochany w samych dresowych spodniach i z wielką uwagą przewraca ciasto na patelni. Cichutko podchodzę do niego i przytulam się do jego nagich pleców.

*************************************
CZEŚĆ ROBACZKI <3
Nie będę długo gadać o rozdziale skoro są ważniejsze sprawy :3 mianowicie:
JUTRZEJSZE URODZINY MECHI!!!!!!! <3
Nasza księżniczka kończy jutro 23 lata i z tej okazji chciałabym was serdecznie zaprosić do przyłączenia się do akcji z bloga Violetta 2 Polska [klik] SPAMUJMY RAZEM NA TWITERZE!
POKAŻMY ŻE NAS MECHISTAS TEŻ JEST DUŻO <3


Kocham was mocno <3 I JESZCZE RAZ ZAPRASZAM DO SPAMOWANIA!! <3
care