Nareszcie wyspana otwieram oczy i przeciągam się na łóżku. Nie pamiętam kiedy ostatnio spałam tak dobrze.
- Dzień dobry księżniczko- słyszę czuły szept tuż przy moim uchu. Obracam się na prawy bok i napotykam tak dobrze znane mi czekoladowe tęczówki.- Jak się spało?
- Bosko, cudownie, idealnie mogłabym tak przez całe życie.- mówię i wtulam się w klatkę piersiową Włocha. Mój narzeczony śmieje się tylko cicho i składa całuska na moim czole.- Lepiej się nie śmiej poczekaj tylko jak dojdę do siebie, czekacie Cie tłumaczenie za użycie na mnie leków nasennych - mamroczę i mocniej wtulam się w jego tors. Federico najwidoczniej w nocy opuścił mnie na trochę bo wygląda jak nowo narodzony i pachnie swoim żelem pod prysznic.
- Lu ja naprawdę nie wiem jak Cię za to przeprosić- mówi smutno.- nie chciałem Cię narażać a nie było czasu na przekonywanie Cie. Ale o nic nie musisz się już martwić. Razem z Leonem pozbyliśmy się wszystkich łowców, już nigdy nie będziemy musieli się rozstać obiecuję.- mówi daje mi całuska w nosek.- tylko nie bądź na mnie zła za to, ze chciałem Cię obronić.
- Niech będzie. I tak nie potrafię się na Ciebie gniewać. I może masz rację, nie udało by mi się Cię przekonać.- ledwo kończę zdanie a jego rozgrzane wargi od razu lądują na moich.
- Kocham Cię- szepczę wprost do jego ust.
- Ale nie tak mocno jak ja Ciebie.- mówi i ponownie łączy nasze usta w czułym pocałunku.
- Dzień dobry księżniczko- słyszę czuły szept tuż przy moim uchu. Obracam się na prawy bok i napotykam tak dobrze znane mi czekoladowe tęczówki.- Jak się spało?
- Bosko, cudownie, idealnie mogłabym tak przez całe życie.- mówię i wtulam się w klatkę piersiową Włocha. Mój narzeczony śmieje się tylko cicho i składa całuska na moim czole.- Lepiej się nie śmiej poczekaj tylko jak dojdę do siebie, czekacie Cie tłumaczenie za użycie na mnie leków nasennych - mamroczę i mocniej wtulam się w jego tors. Federico najwidoczniej w nocy opuścił mnie na trochę bo wygląda jak nowo narodzony i pachnie swoim żelem pod prysznic.
- Lu ja naprawdę nie wiem jak Cię za to przeprosić- mówi smutno.- nie chciałem Cię narażać a nie było czasu na przekonywanie Cie. Ale o nic nie musisz się już martwić. Razem z Leonem pozbyliśmy się wszystkich łowców, już nigdy nie będziemy musieli się rozstać obiecuję.- mówi daje mi całuska w nosek.- tylko nie bądź na mnie zła za to, ze chciałem Cię obronić.
- Niech będzie. I tak nie potrafię się na Ciebie gniewać. I może masz rację, nie udało by mi się Cię przekonać.- ledwo kończę zdanie a jego rozgrzane wargi od razu lądują na moich.
- Kocham Cię- szepczę wprost do jego ust.
- Ale nie tak mocno jak ja Ciebie.- mówi i ponownie łączy nasze usta w czułym pocałunku.
~ miesiąc później~
- Verdas po prostu tam wejdź i powiedz jej prawdę!- wskazuję na salon w którym siedzi niczego nieświadoma Vils i ogląda jakiś film.
- I co mam jej powiedzieć, ze zmieniam się w wilka i mam prawie tysiąc lat?- pyta z przerażoną miną patrząc na moją kuzynkę.
- Tak!- mówimy na równi z Federico
-Posłuchaj mnie Leon- mówi Federico i kładzie dłoń na ramieniu przyjaciela.- Kochasz Violettę, a ona kocha Ciebie. Wiadomo, że będzie to dla niej szok ale myślę, że w prędzej czy później to zaakceptuje.
- Masz rację nasza miłość jest silna i jakoś damy radę.- mówi Meksykanin po czym pewnie wchodzi do salonu. Pytająco patrzę w oczy Włocha a ten tylko uśmiecha się złośliwie po czym zbliża się do mnie i obejmuje w pasie.
- To będzie niezła komedia, nie możemy tego przegapić.- mówi i minimalnie wychylamy się za futrynę drzwi do kuchni by zobaczyć reakcję Violetty. Verdas zamiast przygotować ja do tego w jakiś sposób rozmową. Po prostu podciąga ją z kanapy i wyłącza telewizor. Staje na przeciwko niej i nie mówiąc ani słowa przemienia się. Obydwoje z Federico wyczekujemy reakcji brunetki, ta tylko stoi wpatrując się w rudawego wilka z niedowierzaniem. Leon po chwili znów się przemienia, a ręka Włocha momentalnie zasłania mi oczy.
- Fede!- warczę cicho na co chłopak tylko mocniej do mnie przylega.
- Nawet nie licz, że wezmę rękę- mówi- nie pozwolę Ci oglądać Verdasa nago!- po chwili jednak ściąga rękę a ja widzę że Leon okrył się od pasa w dół jakimś kocem. Violetta wciąż się w niego wpatruje jednak po chwili za bliża się do niego. Podnosi rękę która z głośnym plaskiem uderza w policzek Meksykanina następnie kolanem uderza w jego narządy rozrodcze i z krzykiem ucieka z domu. Z przerażeniem patrzę na Federico który ledwo hamuje śmiech.
- To może ja po nią pójdę a ty pomóż Verdasowi. - proponuje wskazując głową na skulającego się z bólu na podłodze chłopaka.
- Dobry pomysł- przytakuje. Włoch szybko wybiega za krzyczącą Violettą a ja wyjmuję z lodówki lód i podchodzę do pokrzywdzonego Meksykanina.
- Verdas po prostu tam wejdź i powiedz jej prawdę!- wskazuję na salon w którym siedzi niczego nieświadoma Vils i ogląda jakiś film.
- I co mam jej powiedzieć, ze zmieniam się w wilka i mam prawie tysiąc lat?- pyta z przerażoną miną patrząc na moją kuzynkę.
- Tak!- mówimy na równi z Federico
-Posłuchaj mnie Leon- mówi Federico i kładzie dłoń na ramieniu przyjaciela.- Kochasz Violettę, a ona kocha Ciebie. Wiadomo, że będzie to dla niej szok ale myślę, że w prędzej czy później to zaakceptuje.
- Masz rację nasza miłość jest silna i jakoś damy radę.- mówi Meksykanin po czym pewnie wchodzi do salonu. Pytająco patrzę w oczy Włocha a ten tylko uśmiecha się złośliwie po czym zbliża się do mnie i obejmuje w pasie.
- To będzie niezła komedia, nie możemy tego przegapić.- mówi i minimalnie wychylamy się za futrynę drzwi do kuchni by zobaczyć reakcję Violetty. Verdas zamiast przygotować ja do tego w jakiś sposób rozmową. Po prostu podciąga ją z kanapy i wyłącza telewizor. Staje na przeciwko niej i nie mówiąc ani słowa przemienia się. Obydwoje z Federico wyczekujemy reakcji brunetki, ta tylko stoi wpatrując się w rudawego wilka z niedowierzaniem. Leon po chwili znów się przemienia, a ręka Włocha momentalnie zasłania mi oczy.
- Fede!- warczę cicho na co chłopak tylko mocniej do mnie przylega.
- Nawet nie licz, że wezmę rękę- mówi- nie pozwolę Ci oglądać Verdasa nago!- po chwili jednak ściąga rękę a ja widzę że Leon okrył się od pasa w dół jakimś kocem. Violetta wciąż się w niego wpatruje jednak po chwili za bliża się do niego. Podnosi rękę która z głośnym plaskiem uderza w policzek Meksykanina następnie kolanem uderza w jego narządy rozrodcze i z krzykiem ucieka z domu. Z przerażeniem patrzę na Federico który ledwo hamuje śmiech.
- To może ja po nią pójdę a ty pomóż Verdasowi. - proponuje wskazując głową na skulającego się z bólu na podłodze chłopaka.
- Dobry pomysł- przytakuje. Włoch szybko wybiega za krzyczącą Violettą a ja wyjmuję z lodówki lód i podchodzę do pokrzywdzonego Meksykanina.
- Przepraszam kochanie- mówi Violetta i daje Leonowi całusa w policzek. Po jej chwilowym ataku przerażenia udało mi się ją w końcu uspokoić i chłopaki mogli opowiedzieć jej całą historie na spokojnie. Mimo wszystko bardzo szybko zaakceptowała drugie oblicze Leona, choć w jej oczach widzę, że jest jeszcze tym wszystkim zszokowana.- Teraz przynajmniej wiem czemu jesteś taki owłosiony.- Verdas robi oburzoną minę a ja ledwo hamuję się przed wybuchnięciem śmiechem. Wtedy czuję delikatne pociągnięcie za dłoń. Patrzę na Federico który ruchem głowy proponuje mi wyjście na dwór. Lekko kiwam głową i już po chwili znajdujemy się w ogrodzie w którym po raz pierwszy wyznaliśmy sobie miłość. Włoch mocno mnie do siebie przytula, a ja splatam swoje dłonie na jego karku.
- Jesteś całym moim życiem Księżniczko- szepcze po czym delikatnie muska moje usta.
- Nie mam pojęcia jak poradziłabym sobie bez Ciebie, jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało.- mimowolnie po moich policzkach spływają łzy. które brunet zbiera całuskami.
- Nie płacz proszę, to raczej ja powinie płakać, że los pozwolił mi spędzić z tobą wieczność.- mówi po czym jeszcze mocniej mnie do siebie przytula.
- Fede- unoszę głowę by spojrzeć w jego czekoladowe oczy - pamiętasz jak mówiłeś, że masz już dwa tysiące sześćset lat i najwyższy czas się ustatkować- brunet twierdząco kiwa głową.- myślę, że właśnie nadszedł ten czas żeby to zrobić.- mówię cichutko a oczy Włocha robią się dwa razy większe. Po chwili bierze mnie na ręce i krzycząc "będzie ślub" obraca się wokół własnej osi.
~trzy miesiące później~
Zdenerwowana poprawiam swoją biała koronkową sukienkę. Jeszcze nigdy w życiu nie byłam aż tak zestresowana.
- Hej nie denerwuj się, wyglądasz ślicznie- mówi Violetta i delikatnie poprawia mi mój welon.
- Łatwo Ci mówić, ciekawe jak ty się będziesz czuła przed swoim ślubem.- nie jest dane jednak usłyszeć mi odpowiedzi bo do pokoju wchodzi German w czarny smokingu do którego przekonywałam go razem z Vils tygodniami.
- Już czas Lu- mówi spokojnie i przepuszcza nas w drzwiach. Ceremonia odbywa się w Forrest Fals w ogrodzie i willi chłopaków. Zdecydowaliśmy się na to miejsce ponieważ większość naszych znajomych mieszka właśnie tu i nie opłacało by się ich ściągać do Włoch. Do ogrodu najpierw wchodzi Vils jako moja druhna, a następnie ja prowadzona przez wujka. Przy odgłosach marsza weselnego wchodzę do pięknie ozdobionego ogrodu. Widzę Ramalla z Olgą, Cami i Broadwaya, Natalię i Maxiego, Diego i Francesce która próbuje ukryć średniej wielkości brzuszek pod materiałem niebieskiej sukienki. Oczywiście nie mogło zabraknąć Lary i kilku innych znajomych Federico z Włoch którzy są wilkołakami, nie takimi prawdziwymi lecz zmienionymi przez ugryzienie. Pośród drzew ukryte są wilki z watahy w której wychowywał się Fede. Następnie mój wzrok ląduje na urzędniku i Leonie który oczywiści jest świadkiem. Nie mogąc się już dłużej powstrzymać spoglądam na Federico. Brunet ma na sobie czarny idealnie skrojony smoking, śnieżnobiałą koszulę i czarną muszkę. Jego czekoladowe oczy patrzą prosto na mnie a ja mimowolnie się rumienię. Gdy staję na przeciwko niego German w symbolicznym geście podaje mu moją dłoń, którą ten momentalnie ujmuję. Pewnie patrzę mu w oczy i wiem, że spotkanie go było najlepszym co przydarzyło mi się w życiu. Ceremonia przebiega w tradycyjny sposób. Właśnie skończyliśmy składać sobie przysięgę i nadszedł czas by nałożyć obrączki. Przenoszę wzrok na Leona który zamiast podać nam obrączki patrzy na nas załzawionymi oczami.
- Leon, obrączki- szepcze Federico
- Tak Fede mam je- mówi i dalej stoi w miejscu. Zdębiali patrzymy na niego a ten niczego nieświadomy patrzy na nas z uśmiechem. Dopiero gdy Federico daje mu kopniaka w łydkę ten uświadamia sobie co ma zrobić. Szybko przeszukuje kieszenie marynarki i wyjmuje pudełeczko które przed nami otwieram. Drżącymi dłońmi nakładam obrączkę na palec Włocha który powtarza mój gest i już po chwili na moim palcu znajduje się obrączka z białego złota. I gdy urzędnik ogłasza nas mężem i żoną brunet zbliża się do mnie i delikatnie łączy nasze usta w pocałunku na który przelewamy całą naszą miłość, w nadziei że już nigdy nic nas nie rozdzieli.
*****************************************************
CZEŚĆ MOJE KACZUSZKI <3
Na początku chciałabym was strasznie przeprosić za tak długą przerwę, muszę szczerze przyznać, że nie chciałam publikować tego rozdziału, ostatniego rozdziału. Wiedziałam, że po prostu to jeszcze bardziej zbliża mnie do nieuchronnego końca. Ale więcej o tym opowiem wam przy epilogu, który postaram się opublikować w sobotę lub niedzielę.
Także do zobaczenia <3
KOCHAM WAS <3
care
Zdenerwowana poprawiam swoją biała koronkową sukienkę. Jeszcze nigdy w życiu nie byłam aż tak zestresowana.
- Hej nie denerwuj się, wyglądasz ślicznie- mówi Violetta i delikatnie poprawia mi mój welon.
- Łatwo Ci mówić, ciekawe jak ty się będziesz czuła przed swoim ślubem.- nie jest dane jednak usłyszeć mi odpowiedzi bo do pokoju wchodzi German w czarny smokingu do którego przekonywałam go razem z Vils tygodniami.
- Już czas Lu- mówi spokojnie i przepuszcza nas w drzwiach. Ceremonia odbywa się w Forrest Fals w ogrodzie i willi chłopaków. Zdecydowaliśmy się na to miejsce ponieważ większość naszych znajomych mieszka właśnie tu i nie opłacało by się ich ściągać do Włoch. Do ogrodu najpierw wchodzi Vils jako moja druhna, a następnie ja prowadzona przez wujka. Przy odgłosach marsza weselnego wchodzę do pięknie ozdobionego ogrodu. Widzę Ramalla z Olgą, Cami i Broadwaya, Natalię i Maxiego, Diego i Francesce która próbuje ukryć średniej wielkości brzuszek pod materiałem niebieskiej sukienki. Oczywiście nie mogło zabraknąć Lary i kilku innych znajomych Federico z Włoch którzy są wilkołakami, nie takimi prawdziwymi lecz zmienionymi przez ugryzienie. Pośród drzew ukryte są wilki z watahy w której wychowywał się Fede. Następnie mój wzrok ląduje na urzędniku i Leonie który oczywiści jest świadkiem. Nie mogąc się już dłużej powstrzymać spoglądam na Federico. Brunet ma na sobie czarny idealnie skrojony smoking, śnieżnobiałą koszulę i czarną muszkę. Jego czekoladowe oczy patrzą prosto na mnie a ja mimowolnie się rumienię. Gdy staję na przeciwko niego German w symbolicznym geście podaje mu moją dłoń, którą ten momentalnie ujmuję. Pewnie patrzę mu w oczy i wiem, że spotkanie go było najlepszym co przydarzyło mi się w życiu. Ceremonia przebiega w tradycyjny sposób. Właśnie skończyliśmy składać sobie przysięgę i nadszedł czas by nałożyć obrączki. Przenoszę wzrok na Leona który zamiast podać nam obrączki patrzy na nas załzawionymi oczami.
- Leon, obrączki- szepcze Federico
- Tak Fede mam je- mówi i dalej stoi w miejscu. Zdębiali patrzymy na niego a ten niczego nieświadomy patrzy na nas z uśmiechem. Dopiero gdy Federico daje mu kopniaka w łydkę ten uświadamia sobie co ma zrobić. Szybko przeszukuje kieszenie marynarki i wyjmuje pudełeczko które przed nami otwieram. Drżącymi dłońmi nakładam obrączkę na palec Włocha który powtarza mój gest i już po chwili na moim palcu znajduje się obrączka z białego złota. I gdy urzędnik ogłasza nas mężem i żoną brunet zbliża się do mnie i delikatnie łączy nasze usta w pocałunku na który przelewamy całą naszą miłość, w nadziei że już nigdy nic nas nie rozdzieli.
*****************************************************
CZEŚĆ MOJE KACZUSZKI <3
Na początku chciałabym was strasznie przeprosić za tak długą przerwę, muszę szczerze przyznać, że nie chciałam publikować tego rozdziału, ostatniego rozdziału. Wiedziałam, że po prostu to jeszcze bardziej zbliża mnie do nieuchronnego końca. Ale więcej o tym opowiem wam przy epilogu, który postaram się opublikować w sobotę lub niedzielę.
Także do zobaczenia <3
KOCHAM WAS <3
care
Potworek <3
OdpowiedzUsuńRozdział genialny :***
OdpowiedzUsuńReakcja Vils :"")
Biedne miejsce Verdasa :")
ŚLUB *_*
Jak słodko *_*
Czekam na epilog :"(
ILY ♥♥♥♥
Jeju jakie cudowne *,*
OdpowiedzUsuńW KOŃCU ten słodki idiota Verdas raczył wyznać Viokettcie prawdę :D
Jestem z niego dumna :'D
Fedemilcia awww *,* <333
Ślub *,*
Szkoda że to już koniec :'(
Mam nadzieję że jednak nas jeszcze nie opuścisz, bo kocham Twoje opowiadania i wszystko inne co kiedykolwiek napisałaś <333
Z niecierpliwością i smutkiem czekam na epilog :'( <33
Zapraszam też do mnie na nowy rozdział :*
Kocham,
~ Angelo ~
(Kiedyś Tini :*)
Jeju jakie cudowne *,*
OdpowiedzUsuńW KOŃCU ten słodki idiota Verdas raczył wyznać Viokettcie prawdę :D
Jestem z niego dumna :'D
Fedemilcia awww *,* <333
Ślub *,*
Szkoda że to już koniec :'(
Mam nadzieję że jednak nas jeszcze nie opuścisz, bo kocham Twoje opowiadania i wszystko inne co kiedykolwiek napisałaś <333
Z niecierpliwością i smutkiem czekam na epilog :'( <33
Zapraszam też do mnie na nowy rozdział :*
Kocham,
~ Angelo ~
(Kiedyś Tini :*)
Genialny :)
OdpowiedzUsuńPS. Ja wrócę❤
Vils najlepsza
OdpowiedzUsuńCudo
Kocham
Rodział perfect
OdpowiedzUsuńLeon uuuu. W końcu vils się dowiedziała
Fedemiłka ślub strasznie słotko . Szkoda jak byś to tak zakończyła . Nie chce być samolubna ale jak byś teraz na tym nie zkończyła i pisała dalsze rozdziały . Jak postanowisz zakończyć to trudno . Jak zakończysz to chciała bym żebyś napisała jekieś nowe opowiadanie .
Zuza
Rodział perfect
OdpowiedzUsuńLeon uuuu. W końcu vils się dowiedziała
Fedemiłka ślub strasznie słotko . Szkoda jak byś to tak zakończyła . Nie chce być samolubna ale jak byś teraz na tym nie zkończyła i pisała dalsze rozdziały . Jak postanowisz zakończyć to trudno . Jak zakończysz to chciała bym żebyś napisała jekieś nowe opowiadanie .
Zuza
Ememem...to ja się może przedsatwię:
OdpowiedzUsuńCześć, jestem Julia, a to mój pierwszy komentarz tutaj.
Nie myśl sobie, że pojawiłam się dopiero teraz, nie.
Byłam chyba od piętnastego rozdziału, ale jestem zbyt leniwa żeby pisać komentarze, a jeśli już się za to zabieram to, przyznajmy szczerze, wychodzi mi to beznadziejnie.
Ale skoro to ostatni rozdział, a już niedługo epilog, to wypadałoby się ujawnić.
Kurczę...ten blog był, ba, JEST świetny.
Taki lekki, spójny, przejrzysty, przyjemny.... Idzie się rozpłynąć.
I chociaż jest mi teraz głupio, że tak nie komentowałam, to jednak cieszę się że tu trafiłam.
Ale na takie wyznania jeszcze przyjdzie czas (epilog coraz bliżej nas- #PingwinPoeta).
Pozdrawiam.
~Anonim Juleśka ❤