Odkąd tylko skończyłam 4 latka moja mama zawsze mi powtarzała że najlepszym miejscem do przemyśleń jest prysznic, oczywiście tata zawsze przyznawała jej rację, choć w sekrecie zawsze powtarzał mi że las jest dużo lepszy. Zważywszy na późną porę i niską temperaturę panującą na dworze, postanowiłam na miejsce przemyśleń wybrać cieplutka kabinę prysznicową. Czuję jak ciepłe kropelki spływają po moich plecach. Jakby się nad tym zastanowić dzisiejszy dzień nie był taki najgorszy. Vilu i wujek są bardzo kochani i robią wszystko bym poczuła się tu tak jak w domu. Przyjaciele Violetty ze szkoły też przyjęli mnie z otwartymi ramionami, może i są troszkę ciekawscy ale to dlatego, że chcą mnie bliżej poznać. Tylko postać Federico nie daje mi spokoju, wlazł do mojej głowy i bezczelnie tam siedzi. Nie wiem co on w sobie ma ale poczułam się przy nim taka bezpieczna, czułam że mogłam mu zaufać. I te jego oczy... po moim ciele przebiega przyjemny dreszcz. Cholerny Pasquarelli! Czemu tak na niego reaguje? Zakręcam kurek z wodą, owijam się białym puchatym ręcznikiem i wychodzę z kabiny. Od razu po powycieraniu zapinam mój medalion od wilka, nie potrafię się z nim rozstać, on stał się częścią mnie. Szybko zakładam kolorową piżamkę z myszka Mickie, a włosy wiąże w niedbałego koka. Wychodząc z łazienki czuję aromat pysznego dania, które wujek przygotował na kolację, nie spodziewałam się po nim, że jest tak świetnym kucharzem. Powoli schodzę po schodach, słyszę Germana krzatajacego się po kuchni. Bardziej niepokoją mnie jednak krzyki z salonu. Czyżby Violę odwiedził Leon? Gdy tylko wchodzę do salonu od razu się uspokajam. Moja kuzynka ogląda kolejną durna komedię romantyczną i wykłóca się z telewizorem.
- Nie ufaj mu! Wszyscy faceci są tacy sami! I tak Cię w końcu wykorzysta i zostawi! - krzyczy po czym bierze chusteczkę i siaka w nią nos. Podchodzę do kanapy i siadam koło niej.
- Co się stało? - dobrze wiem, że żaden film nie jest w stanie doprowadzić Vils do takiego stanu. Kładę głowę na jej ramieniu a ta tylko wzdycha.
- Verdas, wkurza mnie to, że ciągle za mną lata. - mówi cicho.
- Violetta a może on naprawdę się zakochał, gdyby chciał Cię tylko przeruchać już dawno by zrezygnował, a on lata za tobą od pół roku- mimo, że nie znam Leona wydaję mi się że dobrze robię broniąc go. W jego oczach widziałam dziś coś dziwnego, gdy patrzył na Violę, takie jakby ciche uwielbienie, a może tylko mi się wydawało, wolałam wtedy patrzeć na kogoś innego.
- Lu w sobotę po jutrze organizujemy ognisko na plaży, pójdziesz z nami? - humor Violetty momentalnie się zmienia i teraz patrzy na mnie oczami pełnymi radości i nadziei.
- Istnieje możliwość, że ta plaża jest piaszczysta i ciepła? - pytam ze śmiertelną powagą, jestem tu od wczoraj a już mam dość tej okropnej pogody i wilgoci. Vilu już ma mi odpowiedzieć, gdy rozlega się dzwonek do drzwi. Dziewczyna wstaje z kanapy i udaję się do korytarza a zaraz za nią idzie jej ojciec, no tak policjant zawsze na stanowisku. Opieram głowę o kanapę i zaczynam podejmować decyzję iść na ognisko czy nie, z jednej strony będzie zimo ale tu zawsze jest zimno a z drugiej nie powinnam się izolować. Moje przemyślenia przerywa pisk Violetty. Szybko wbiegam do korytarza i staję jak zamórowana. Wujek trzyma w ramionach wielkiego czekoladowo brązowego pluszowego wilka a Vils szeroko się do mnie uśmiecha.
- No Lu szalejesz- komentuje moja kuzynka i podaje mi małą kopertę na której napisane jest moje imię. Szybko ją otwieram i wyjmuje liścik.
- Nie ufaj mu! Wszyscy faceci są tacy sami! I tak Cię w końcu wykorzysta i zostawi! - krzyczy po czym bierze chusteczkę i siaka w nią nos. Podchodzę do kanapy i siadam koło niej.
- Co się stało? - dobrze wiem, że żaden film nie jest w stanie doprowadzić Vils do takiego stanu. Kładę głowę na jej ramieniu a ta tylko wzdycha.
- Verdas, wkurza mnie to, że ciągle za mną lata. - mówi cicho.
- Violetta a może on naprawdę się zakochał, gdyby chciał Cię tylko przeruchać już dawno by zrezygnował, a on lata za tobą od pół roku- mimo, że nie znam Leona wydaję mi się że dobrze robię broniąc go. W jego oczach widziałam dziś coś dziwnego, gdy patrzył na Violę, takie jakby ciche uwielbienie, a może tylko mi się wydawało, wolałam wtedy patrzeć na kogoś innego.
- Lu w sobotę po jutrze organizujemy ognisko na plaży, pójdziesz z nami? - humor Violetty momentalnie się zmienia i teraz patrzy na mnie oczami pełnymi radości i nadziei.
- Istnieje możliwość, że ta plaża jest piaszczysta i ciepła? - pytam ze śmiertelną powagą, jestem tu od wczoraj a już mam dość tej okropnej pogody i wilgoci. Vilu już ma mi odpowiedzieć, gdy rozlega się dzwonek do drzwi. Dziewczyna wstaje z kanapy i udaję się do korytarza a zaraz za nią idzie jej ojciec, no tak policjant zawsze na stanowisku. Opieram głowę o kanapę i zaczynam podejmować decyzję iść na ognisko czy nie, z jednej strony będzie zimo ale tu zawsze jest zimno a z drugiej nie powinnam się izolować. Moje przemyślenia przerywa pisk Violetty. Szybko wbiegam do korytarza i staję jak zamórowana. Wujek trzyma w ramionach wielkiego czekoladowo brązowego pluszowego wilka a Vils szeroko się do mnie uśmiecha.
- No Lu szalejesz- komentuje moja kuzynka i podaje mi małą kopertę na której napisane jest moje imię. Szybko ją otwieram i wyjmuje liścik.
"Do Lu
Na razie niech to on pilnuję Cię, przynajmniej podczas snu.
Federico"
Na razie niech to on pilnuję Cię, przynajmniej podczas snu.
Federico"
Czuję że się rumienie. Jeszcze nikt nigdy nie zrobił dla mnie czegoś takiego.
- W moich czasach, kobiecie kupowało się kwiaty lub czekoladki, a nie sztuczne zwierzęta- stwierdza German i podaję mi pluszaka.
- Jest idealny- przytulam do siebie maskotkę i z przerażeniem stwierdzam, że pachnie on jak Federico. Nie zwracając uwagi na kolejne uwagi wuja i jego przekomarzanie z córką, napawam się tym boskim zapachem.
- Halo ziemia do Lu! - Vils macha mi przed oczami ręką- od kogo to? - pyta ciekawa i szczerzy się jak głupia. Rozgladam się i z ulgą stwierdzam, że wujek poszedł oglądać jakiś mecz. Zbliżamy się do Violi, tak by nic nie usłyszał.
- Od Pasqurelliego- szepcze cicho, a jej oczy stają się dwa razy większe, do tego otwiera usta. Nie czekając na jej odpowiedź, szybko idę do swojego pokoju. Liścik kładę na biurku i gaszę światło. Kładę się na łóżku z moim nowym obrońcom i mocno go przytulam. Już po chwili odpływam w krainę Morfeusza, otoczona zapachem jego perfum.
- W moich czasach, kobiecie kupowało się kwiaty lub czekoladki, a nie sztuczne zwierzęta- stwierdza German i podaję mi pluszaka.
- Jest idealny- przytulam do siebie maskotkę i z przerażeniem stwierdzam, że pachnie on jak Federico. Nie zwracając uwagi na kolejne uwagi wuja i jego przekomarzanie z córką, napawam się tym boskim zapachem.
- Halo ziemia do Lu! - Vils macha mi przed oczami ręką- od kogo to? - pyta ciekawa i szczerzy się jak głupia. Rozgladam się i z ulgą stwierdzam, że wujek poszedł oglądać jakiś mecz. Zbliżamy się do Violi, tak by nic nie usłyszał.
- Od Pasqurelliego- szepcze cicho, a jej oczy stają się dwa razy większe, do tego otwiera usta. Nie czekając na jej odpowiedź, szybko idę do swojego pokoju. Liścik kładę na biurku i gaszę światło. Kładę się na łóżku z moim nowym obrońcom i mocno go przytulam. Już po chwili odpływam w krainę Morfeusza, otoczona zapachem jego perfum.
Jeszcze nigdy nie spało mi się tak dobrze, od śmierci mamy zawsze w nocy miałam koszmary i budziłam się cała mokra. A dziś nic, spałam jak dziecko i chyba wszyscy wiemy czyja to zasługa. Swoją drogą jak on może dawać mi prezenty, znamy się jeden dzień i tylko raz rozmawialiśmy, nie licząc naszego zderzenia. Muszę dziś z nim porozmawiać, na włoskim i to koniecznie. Postanowiłam że dziś ubiorę się bardziej dziewczęco, czarna obcisła bluzka, bordowa spódnica do połowy uda, czarne rajtki i czarne botki na koturnie. Oczywiście na usta nakładam nierozłączną czerwoną szminkę, to moja mama zaraziła mnie miłością do tego koloru, jej usta i paznokcie zawsze były czerwone.
Powoli schodzę po schodach i ubieram czarną skórzaną ramoneskę.
-Violu idziesz? - wołam swoją kuzynkę, która w ekspresowym tempie znajduje się przy mnie, jak zwykle wygląda świetnie, no nie dziwię się że się Leonek zakochał.
- Oj Lu, Lu już nie musisz się stroić, Federico i tak już jest twój- śmieje się a ja pokazuje jej język, po czym razem wychodzimy z domu.
- A jak tam u Leonka? - pytam zaczepnie za co zostaje obdarowana spojrzeniem które mogło by zabijać. Podnoszę ręce do góry w geście poddania.
- Walić Verdasa. Powiedz mi lepiej czy przyjdziesz na to ognisko? - pyta Vils przekręcając klucz w stacyjce. No tak kompletnie o tym zapomniałam. Chwilę się zastanawiam po czym mówię pewnie:
-Będę- Vilu posyła mi uśmiech i z piskiem opon rusza do szkoły.
Powoli schodzę po schodach i ubieram czarną skórzaną ramoneskę.
-Violu idziesz? - wołam swoją kuzynkę, która w ekspresowym tempie znajduje się przy mnie, jak zwykle wygląda świetnie, no nie dziwię się że się Leonek zakochał.
- Oj Lu, Lu już nie musisz się stroić, Federico i tak już jest twój- śmieje się a ja pokazuje jej język, po czym razem wychodzimy z domu.
- A jak tam u Leonka? - pytam zaczepnie za co zostaje obdarowana spojrzeniem które mogło by zabijać. Podnoszę ręce do góry w geście poddania.
- Walić Verdasa. Powiedz mi lepiej czy przyjdziesz na to ognisko? - pyta Vils przekręcając klucz w stacyjce. No tak kompletnie o tym zapomniałam. Chwilę się zastanawiam po czym mówię pewnie:
-Będę- Vilu posyła mi uśmiech i z piskiem opon rusza do szkoły.
-Ludmila! - słyszę swoje imię i szybko odwracam się w tamtą stronę. Zauważam drobną hiszpankę, która szybko do mnie podbiega.
- Pani Margaret prosi Cię abyś do niej jak najszybciej przyszła, bo musisz podpisać jakieś papiery.- mówi bardzo szybko na jednym wdechu. Podnoszę zdziwiona brwi jaka pani Margaret? Nie znam nikogo takiego. Naty chyba zrozumiała o co mi chodzi bo od razu wytłumaczyła mi że jest to pani z sekretariatu. Podziękowałam koleżance i udaję się w stronę sekretariatu. Zastanawia mnie co mam podpisać przecież wczoraj wszystko się zgadzało, z zamyślenia wtrąca mnie zderzenie z kimś. Momentalnie unoszę oczy i znów widzę parę ciemnych tęczówek patrzących prosto na mnie z rozbawieniem.
- Nawet ja nie mam takiego pecha żeby wpaść dwa razy na tą samą osobę, czyżbyś mnie śledził Pasquarelli? - pytam patrząc na chłopaka, który cwaniacko się uśmiecha, na ten widok coś w moim żołądku się przewraca, jeśli zwrócę śniadanie będzie to jego wina.
- To czysty przypadek Ferro, może po prostu coś nas do siebie ciągnie- Włoch zmniejsza odległość miedzy nami do minimalnych rozmiarów. Jak zaczarowana patrzę w jego oczy, jednak po chwili przytomnieje i robię krok w tył, w oczach chłopaka widzę smutek. Nie chciałam go zranić, szybko do niego podchodzę i składam krótki pocałunek na jego policzku. Widzę że jest zdezorientowany a jego zdziwiona mina powoduje że na mojej twarzy pojawia się szczery uśmiech- Za co to? -pyta patrząc na mnie jakby właśnie zobaczył ducha.
- To podziękowanie za pluszaka, nie powinnam go przyjąć, ale zawsze o takim marzyłam. Więc dziękuję. - mówię po czym odwracam się i odchodzę w stronę sekretariatu. - Do zobaczenia na włoskim Feduś! - puszczam oczko zszokowanemu Włochowi. 1:1 Pasquarelli.
- Pani Margaret prosi Cię abyś do niej jak najszybciej przyszła, bo musisz podpisać jakieś papiery.- mówi bardzo szybko na jednym wdechu. Podnoszę zdziwiona brwi jaka pani Margaret? Nie znam nikogo takiego. Naty chyba zrozumiała o co mi chodzi bo od razu wytłumaczyła mi że jest to pani z sekretariatu. Podziękowałam koleżance i udaję się w stronę sekretariatu. Zastanawia mnie co mam podpisać przecież wczoraj wszystko się zgadzało, z zamyślenia wtrąca mnie zderzenie z kimś. Momentalnie unoszę oczy i znów widzę parę ciemnych tęczówek patrzących prosto na mnie z rozbawieniem.
- Nawet ja nie mam takiego pecha żeby wpaść dwa razy na tą samą osobę, czyżbyś mnie śledził Pasquarelli? - pytam patrząc na chłopaka, który cwaniacko się uśmiecha, na ten widok coś w moim żołądku się przewraca, jeśli zwrócę śniadanie będzie to jego wina.
- To czysty przypadek Ferro, może po prostu coś nas do siebie ciągnie- Włoch zmniejsza odległość miedzy nami do minimalnych rozmiarów. Jak zaczarowana patrzę w jego oczy, jednak po chwili przytomnieje i robię krok w tył, w oczach chłopaka widzę smutek. Nie chciałam go zranić, szybko do niego podchodzę i składam krótki pocałunek na jego policzku. Widzę że jest zdezorientowany a jego zdziwiona mina powoduje że na mojej twarzy pojawia się szczery uśmiech- Za co to? -pyta patrząc na mnie jakby właśnie zobaczył ducha.
- To podziękowanie za pluszaka, nie powinnam go przyjąć, ale zawsze o takim marzyłam. Więc dziękuję. - mówię po czym odwracam się i odchodzę w stronę sekretariatu. - Do zobaczenia na włoskim Feduś! - puszczam oczko zszokowanemu Włochowi. 1:1 Pasquarelli.
*******************************************
Jest wcześniej XD specjalnie dla mojego Potworka <3
Czekam na wasze komentarze perełki :3
KOCHAM MOCNO <3
Care
ps. Zakładka bohaterowie została zaktualizowana i zapraszam do zakładki zapytaj <3