Ze snu wybudzają mnie delikatne muśnięcia na szyi i lewym ramieniu. Powoli otwieram oczy i mimowolnie delikatnie się uśmiecham. Dłoń bruneta wślizguje się pod materiał czarnego T-shirtu, który mam na sobie i obejmując mnie w tali przyciąga do siebie, tak że nasze klatki piersiowe się zderzają.
- Przepraszam za obudzenie księżniczko- szepcze po czym przygryza płatek mojego ucha.
- Uważaj bo jeszcze uwierzę, że wcale nie miałeś tego w planach- mówię odwracając się do niego twarzą.
- Nie przeczę- Włoch zbliża swoje usta do moich i przejeżdża językiem po mojej dolnej wardze. Przykładam swoją drobną dłoń do jego ciepłego policzka i złośliwie się uśmiecham.
- Wiesz na co mam ochotę?- szepczę. Brunet styka nasze nosy razem i mocniej do siebie przyciąga. - Na prysznic- mówię i szybciutko wchodzę do łazienki zostawiając oszołomionego Pasquarelliego w łóżku. Zdejmuję z siebie bieliznę i wchodzę pod obszerny prysznic. Ciepłe kropelki wody spływają po moim ciele całkowicie rozluźniają mnie ze stresu ostatnich dni. Wtedy słyszę odsuwanie drzwi od kabiny a zaraz potem moje ciało przylega do rozgrzanego ciała bruneta.
- Nie ładnie tak uciekać z łóżka panno Ferro- warczy cichutko po czym zaczyna całować moją szyję, jego dłonie błądzą po moim ciele by po chwili wylądować na podbrzuszu.
- Jednakże nie żałuję panie Pasquarelli -mówię wzdychając coraz głośniej.
- Przepraszam za obudzenie księżniczko- szepcze po czym przygryza płatek mojego ucha.
- Uważaj bo jeszcze uwierzę, że wcale nie miałeś tego w planach- mówię odwracając się do niego twarzą.
- Nie przeczę- Włoch zbliża swoje usta do moich i przejeżdża językiem po mojej dolnej wardze. Przykładam swoją drobną dłoń do jego ciepłego policzka i złośliwie się uśmiecham.
- Wiesz na co mam ochotę?- szepczę. Brunet styka nasze nosy razem i mocniej do siebie przyciąga. - Na prysznic- mówię i szybciutko wchodzę do łazienki zostawiając oszołomionego Pasquarelliego w łóżku. Zdejmuję z siebie bieliznę i wchodzę pod obszerny prysznic. Ciepłe kropelki wody spływają po moim ciele całkowicie rozluźniają mnie ze stresu ostatnich dni. Wtedy słyszę odsuwanie drzwi od kabiny a zaraz potem moje ciało przylega do rozgrzanego ciała bruneta.
- Nie ładnie tak uciekać z łóżka panno Ferro- warczy cichutko po czym zaczyna całować moją szyję, jego dłonie błądzą po moim ciele by po chwili wylądować na podbrzuszu.
- Jednakże nie żałuję panie Pasquarelli -mówię wzdychając coraz głośniej.
Zdenerwowana już od kilku minut męczę się z wysuszeniem swoich włosów, do tego jestem jeszcze rozpraszana przez stojącego za mną Włocha, który zamiast grzecznie się powycierać woli doprowadzać mnie do szaleństwa.
- Fede naprawdę nie pomagasz mi- warczę cicho- Jeszcze Ci mało?
- Księżniczko, mi nigdy nie będzie wystarczająco.- mówi po czym odwraca mnie do siebie i delikatnie muska moje usta. Mimo całej swojej wolnej woli nie potrafię jednak oprzeć się ustom Pasquarelliego i zawiedziona sobą oddaje pocałunek. Federico mocniej obejmuje mnie w pasie i sadza na blacie umywalki kontynuując pocałunek. Wtedy jednak rozlega się ciche burczenie, dochodzące z mojego brzucha. Zawstydzona momentalnie się czerwienie, a Fede tylko cichutko się śmieje. - Ale najpierw zjemy coś dobrego- stwierdza i ściąga mnie z blatu. Razem z moim cudownym chłopakiem wchodzimy do mojego pokoju i ubieramy się, by po chwili być już w kuchni.
- Co ty na jajecznicę?- pyta na co ochoczo kiwam głową. - To ja się tym zajmę a ty możesz pokroić pomidora.
- Niech będzie - wzdycham i wyjmuje kilka pomidorów z lodówki. Następnie biorę deskę do krojenia i nóż. Odsuwam się by zrobić miejsce krzątającemu się Włochowi. Ostrożnie kroję pomidory, jednak moją uwagę odwraca gotujący Fede. Wciąż jestem pod wrażeniem jego zdolności kulinarnych, ale w sumie co się dziwić gotuje już od jakiś dwóch tysięcy lat. Wtedy czuję jak zimny metal spotyka się z moim palcem.-Cholera - syczę i patrzę na zranione miejsce, które w jednym momencie się zrasta.
- Co się stało?- pyta ze zmartwiona miną Włoch.
- Chyba mam halucynacje.- szepcze ledwo słyszalnie. To niemożliwe, żebym tak szybko się uzdrowiła. Wtedy do głowy wpada mi naprawdę głupi pomysł by to sprawdzić. Zanim Fede zdążył zareagować ponownie biorę do ręki nóż i przejeżdżam po opuszku palca. Który momentalnie się zrasta. - Czy ty to widziałeś?- pytam odwracając się w stronę bruneta.
- Tak kochanie. - mówi i wyjmuje mi ostre narzędzie z dłoni.- Ale już nigdy tego nie rób! - mówi i zdenerwowany przytula mnie mocno. Twierdząco kiwam głową i wtulam się w jego klatkę piersiową. - Widać księżyc podarował Ci jeszcze szybsze uzdrawianie. Będę musiał mu za to podziękować- szepcze i całuje czubek mojej głowy.
- Fede naprawdę nie pomagasz mi- warczę cicho- Jeszcze Ci mało?
- Księżniczko, mi nigdy nie będzie wystarczająco.- mówi po czym odwraca mnie do siebie i delikatnie muska moje usta. Mimo całej swojej wolnej woli nie potrafię jednak oprzeć się ustom Pasquarelliego i zawiedziona sobą oddaje pocałunek. Federico mocniej obejmuje mnie w pasie i sadza na blacie umywalki kontynuując pocałunek. Wtedy jednak rozlega się ciche burczenie, dochodzące z mojego brzucha. Zawstydzona momentalnie się czerwienie, a Fede tylko cichutko się śmieje. - Ale najpierw zjemy coś dobrego- stwierdza i ściąga mnie z blatu. Razem z moim cudownym chłopakiem wchodzimy do mojego pokoju i ubieramy się, by po chwili być już w kuchni.
- Co ty na jajecznicę?- pyta na co ochoczo kiwam głową. - To ja się tym zajmę a ty możesz pokroić pomidora.
- Niech będzie - wzdycham i wyjmuje kilka pomidorów z lodówki. Następnie biorę deskę do krojenia i nóż. Odsuwam się by zrobić miejsce krzątającemu się Włochowi. Ostrożnie kroję pomidory, jednak moją uwagę odwraca gotujący Fede. Wciąż jestem pod wrażeniem jego zdolności kulinarnych, ale w sumie co się dziwić gotuje już od jakiś dwóch tysięcy lat. Wtedy czuję jak zimny metal spotyka się z moim palcem.-Cholera - syczę i patrzę na zranione miejsce, które w jednym momencie się zrasta.
- Co się stało?- pyta ze zmartwiona miną Włoch.
- Chyba mam halucynacje.- szepcze ledwo słyszalnie. To niemożliwe, żebym tak szybko się uzdrowiła. Wtedy do głowy wpada mi naprawdę głupi pomysł by to sprawdzić. Zanim Fede zdążył zareagować ponownie biorę do ręki nóż i przejeżdżam po opuszku palca. Który momentalnie się zrasta. - Czy ty to widziałeś?- pytam odwracając się w stronę bruneta.
- Tak kochanie. - mówi i wyjmuje mi ostre narzędzie z dłoni.- Ale już nigdy tego nie rób! - mówi i zdenerwowany przytula mnie mocno. Twierdząco kiwam głową i wtulam się w jego klatkę piersiową. - Widać księżyc podarował Ci jeszcze szybsze uzdrawianie. Będę musiał mu za to podziękować- szepcze i całuje czubek mojej głowy.
- Federico daleko jeszcze?- pytam już chyba po raz setny. Włoch już od kilku dni próbował mnie wyciągnąć na spacer ale ja wciąż odmawiałam wykręcając się zmęczeniem. Dziś jednak mu uległam i teraz nie było już odwrotu. Od kilkunastu minut niesie mnie na rękach a oczy przewiązał mi jakąś apaszką.
- Już naprawdę niedaleko.- mówi, ostatnio zauważyłam, że zrobił się bardziej zamyślony, szczerze trochę mnie to martwi, ale może to tylko moje wyobrażenie. Wtedy czuję z powrotem grunt pod nogami a z moich oczu opada opaska. Wtedy dostrzegam tak dobrze znaną mi polane, na którą zawsze chodziłam z tatą. I tu też zginą mój ojciec. Mimowolnie moje oczy napełniają się łzami, powoli staram się wycofać do tyłu ale uniemożliwia mi to brunet stojący za mną.
- Dlaczego mnie tu przyprowadziłeś?- pytam ledwo słyszalnie.
- Ponieważ to tu po raz pierwszy się spotkaliśmy. - chłopak obejmuje mnie w tali i kładzie głowę na mym ramieniu tak by usta były zaraz przy uchu.- To tu nasze życia przewróciły się o góry nogami. I oboje doskonale wiemy, że teraz nie możemy już bez siebie żyć. Dlatego wydaje mi się, że to dobre miejsce by to zrobić.- szepce i odwraca mnie do siebie przodem.
- Zrobić co?- pytam niepewnie.
- Lu, jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Kruszynko obróciłaś mój świat o sto osiemdziesiąt stopni. Nie potrafię już być żyć bez ciebie. Pragnę Cię chronić i uszczęśliwiać. Chcę spędzić z tobą wieczność. - Włoch wyjmuje z kieszeni małe czerwone pudełeczko, a następnie klęka przede mną.- Ludmilo Ferro czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, pozwolisz o siebie dbać i uszczęśliwiać. Ludmilo czy zostaniesz moja żoną?- pyta otwierając pudełeczko, gdzie znajduje się pierścionek z czarnym diamentem. Mimowolnie moje oczy zachodzą łzami i tym razem nie staram się ich hamować.
- Tak- szepcze a po chwili znajduje się już w jego ramionach. Federico ostrożnie ujmuje moją dłoń i nasuwa na mój palec pierścionek z, jak na moje oko, białego złota. Pierścionek idealnie pasuje do medalionu. Pewnie patrzę w jego czekoladowe oczy.
-Kocham Cię- szepczę
- Kocham Cię przyszła pani Pasquarelli- mówi i namiętnie wpija mi się w usta.
- Już naprawdę niedaleko.- mówi, ostatnio zauważyłam, że zrobił się bardziej zamyślony, szczerze trochę mnie to martwi, ale może to tylko moje wyobrażenie. Wtedy czuję z powrotem grunt pod nogami a z moich oczu opada opaska. Wtedy dostrzegam tak dobrze znaną mi polane, na którą zawsze chodziłam z tatą. I tu też zginą mój ojciec. Mimowolnie moje oczy napełniają się łzami, powoli staram się wycofać do tyłu ale uniemożliwia mi to brunet stojący za mną.
- Dlaczego mnie tu przyprowadziłeś?- pytam ledwo słyszalnie.
- Ponieważ to tu po raz pierwszy się spotkaliśmy. - chłopak obejmuje mnie w tali i kładzie głowę na mym ramieniu tak by usta były zaraz przy uchu.- To tu nasze życia przewróciły się o góry nogami. I oboje doskonale wiemy, że teraz nie możemy już bez siebie żyć. Dlatego wydaje mi się, że to dobre miejsce by to zrobić.- szepce i odwraca mnie do siebie przodem.
- Zrobić co?- pytam niepewnie.
- Lu, jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Kruszynko obróciłaś mój świat o sto osiemdziesiąt stopni. Nie potrafię już być żyć bez ciebie. Pragnę Cię chronić i uszczęśliwiać. Chcę spędzić z tobą wieczność. - Włoch wyjmuje z kieszeni małe czerwone pudełeczko, a następnie klęka przede mną.- Ludmilo Ferro czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, pozwolisz o siebie dbać i uszczęśliwiać. Ludmilo czy zostaniesz moja żoną?- pyta otwierając pudełeczko, gdzie znajduje się pierścionek z czarnym diamentem. Mimowolnie moje oczy zachodzą łzami i tym razem nie staram się ich hamować.
- Tak- szepcze a po chwili znajduje się już w jego ramionach. Federico ostrożnie ujmuje moją dłoń i nasuwa na mój palec pierścionek z, jak na moje oko, białego złota. Pierścionek idealnie pasuje do medalionu. Pewnie patrzę w jego czekoladowe oczy.
-Kocham Cię- szepczę
- Kocham Cię przyszła pani Pasquarelli- mówi i namiętnie wpija mi się w usta.
- Od jak dawna to planowałeś? - pytam spoglądając na nasze splecione dłonie. Jego druga dłoń delikatnie gładzi moje nagie udo, doprowadzając moje zmysły do szaleństwa.
- Tak naprawdę czekałem na to od ponad dwóch tysięcy lat. Pierścionka zacząłem szukać gdy tylko dowiedziałem się, że się urodziłaś . A od kilku dni próbowałem wyciągnąć Cię na spacer.- mówi i delikatnie muska moją dolną wargę.
- I udało Ci się mnie zaskoczyć- mówię po czym mocniej przytulam się do jego nagiego torsu.
- Nie spodziewałaś się tego? Nie miałaś nawet malutkich podejrzeń?
- Nie no myślałam, że może kiedyś tam w przyszłości mi się oświadczysz. Ale nie wiedziałam, że tak szybko. - tłumaczę i zaczynam rysować palcem po jego klatce piersiowej różne wzorki.
- Mam już dwa tysiące sześćset lat najwyższy czas się ustatkować- mówi śmiejąc się cichutko.
- A ja dopiero dziewiętnaście, to chyba troszkę za wcześnie na ślub. - mówię cichutko i za wszelką cenę unikam jego spojrzenia. Nie czuję się gotowa na małżeństwo, to nie takie łatwe jak się wydaje.
- Nic się nie martw księżniczko, weźmiemy ślub dopiero gdy będziesz gotowa. Nie ma się co śpieszyć, mamy całą wieczność. - szepcze i całuje moje czoło.
- Fedi chciał byś mieć kiedyś dzieci?
- Z tobą, jak najbardziej. Wyobraź sobie takiego małego przystojniaka z blond loczkami i czekoladowymi oczami. - mówi i uśmiecha się szeroko- Albo taką małą ślicznotkę z brązowymi włosami i bursztynowymi oczami. Ale ja jednak myślę że to będzie chłopczyk.
- A skąd ta pewność? - pytam spoglądając w jego oczy.
- Taki dar. - mówi muskając moje usta- poza tym to i tak zależy ode mnie- uśmiecha się kpiarsko i mruga do mnie porozumiewawczo.
************************************************
Siemaneczko Kaczuszki <3
Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał :3
Chciałabym też powiedzieć, ze następny pojawi się dopiero za dwa tygodnie :c Jest to spowodowane złośliwością rzeczy martwych :( mój komputer po prostu już ledwo chodzi i jedzie na generalne czyszczenie :/
Także nie będę mogła skomentować waszych blogów ale obiecuję wszystko nadrobić :3
A i Potworku spokojnie na gmailu będę XD
KOCHAM WAS MOCNO
care
- Tak naprawdę czekałem na to od ponad dwóch tysięcy lat. Pierścionka zacząłem szukać gdy tylko dowiedziałem się, że się urodziłaś . A od kilku dni próbowałem wyciągnąć Cię na spacer.- mówi i delikatnie muska moją dolną wargę.
- I udało Ci się mnie zaskoczyć- mówię po czym mocniej przytulam się do jego nagiego torsu.
- Nie spodziewałaś się tego? Nie miałaś nawet malutkich podejrzeń?
- Nie no myślałam, że może kiedyś tam w przyszłości mi się oświadczysz. Ale nie wiedziałam, że tak szybko. - tłumaczę i zaczynam rysować palcem po jego klatce piersiowej różne wzorki.
- Mam już dwa tysiące sześćset lat najwyższy czas się ustatkować- mówi śmiejąc się cichutko.
- A ja dopiero dziewiętnaście, to chyba troszkę za wcześnie na ślub. - mówię cichutko i za wszelką cenę unikam jego spojrzenia. Nie czuję się gotowa na małżeństwo, to nie takie łatwe jak się wydaje.
- Nic się nie martw księżniczko, weźmiemy ślub dopiero gdy będziesz gotowa. Nie ma się co śpieszyć, mamy całą wieczność. - szepcze i całuje moje czoło.
- Fedi chciał byś mieć kiedyś dzieci?
- Z tobą, jak najbardziej. Wyobraź sobie takiego małego przystojniaka z blond loczkami i czekoladowymi oczami. - mówi i uśmiecha się szeroko- Albo taką małą ślicznotkę z brązowymi włosami i bursztynowymi oczami. Ale ja jednak myślę że to będzie chłopczyk.
- A skąd ta pewność? - pytam spoglądając w jego oczy.
- Taki dar. - mówi muskając moje usta- poza tym to i tak zależy ode mnie- uśmiecha się kpiarsko i mruga do mnie porozumiewawczo.
************************************************
Siemaneczko Kaczuszki <3
Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał :3
Chciałabym też powiedzieć, ze następny pojawi się dopiero za dwa tygodnie :c Jest to spowodowane złośliwością rzeczy martwych :( mój komputer po prostu już ledwo chodzi i jedzie na generalne czyszczenie :/
Także nie będę mogła skomentować waszych blogów ale obiecuję wszystko nadrobić :3
A i Potworku spokojnie na gmailu będę XD
KOCHAM WAS MOCNO
care
POTWOREK <3
OdpowiedzUsuńJaaa!!!❤
OdpowiedzUsuńFede oświadcza się Luuu!!!!!! Normalnie u nich kwitnie!!! Rozdział cuuudooo❤❤❤❤❤❤❤
UsuńSorki, że tak krótko, ale mój mózg woła o sen❤
Kocham❤❤❤
Boże :") Wzruszyłam się :") <3
OdpowiedzUsuńDlaczego Ty piszesz tak idealnie?
Rozdział jest cudowny
Nieziemski
Genialny
Piękny
Świetny
No i jedno wielkie WOW *-*
Pasquarelli nie ładnie tak wchodzić dziewczynie pod prysznic 8))
Auć, jak ona tak bez pisku sobie przecieła opuszek palca? Ja nawet jak ledwo dotkne noża to piszcze i sycze z bólu :")
Oświadczył się! Jejku jak słodko :33
I jestem ciekawa jaki dar on ma :D Może wybrać czy chce chłopca czy dziewczynkę? xd
Będę musiała sobie jakoś poradzić przez te dwa tygodnie ♥
Czekam z ogromną niecierpliwością na kolejne cudeńko ♥♥
Kocham♥♥♥
Ola.
przepraszam też za błędy jeżeli się pojawiły ale mam nowy telefon i jeszcze nie przyzwyczaiłam się do klawiatury :D
Co za słodzizna!!!!!
OdpowiedzUsuńFede się oświadczył !!!!!!!
TAK TAK TAK
Myślą o dzieciach!!!!!!!
AAAAAAAAAAAAAAAA
Szaleje z miłości d tego rozdziału!!!!!!!!
♥♥♥Kofam♥♥♥
Fantastico :)
OdpowiedzUsuńHahahah ja zaręczyny!
OdpowiedzUsuńCudo!
Kc <3
Prosze o nexta
Blanca
Oh..Wybacz, że mnie tak długo nie było, że nie skomentowałam poprzedniego i że jestem idiotką, ale taka już się urodziłam i nie ma na to lekarstwa ;,)
OdpowiedzUsuńKochana rozdział boski i wybacz, że nie mogę się rozpisać jak zawsze, ale mam zbyt duże zaległości, wiedz, że nadrobilam i czekam na dalszą akcję. Wzruszyłam się, jak Fede wspomnial o ustatkowaniu się i założeniu rodziny i małżeństwie
kochane ,33
Czekam na dalsze
~RiCzI
Wchodzę sobie dzisiaj na Twojego bloga "tak o" chociaż wiem, że nie ma nowego rozdziału i tak patrzę na ten rozdział 26. i się zastanawiam dlaczego do jasnej ciasnej ja jeszcze go nie skomentowałam. Byłam pewna, że już coś tu pisałam! Co za skleroza, ale nie o tym teraz.
OdpowiedzUsuńSłodko. Fede się oświadczył, chce małżeństwa i dzieci. Heh Lu ma dziewiętnaście lat, a on jakieś dwa tysiące. Ale w końcu wiek to tylko liczby. Liczy się miłość. Tak mi teraz przyszło do głowy, że przez te wszystkie epoki to Federico przerobił wszystkie możliwe style ubioru, ale co najgorsze kiedyś musiał mieć inną fryzurę. W końcu przez te wszystkie stulecia moda się zmieniała. Dobra, koniec mojej rozkminy.
Kocham,
Mar ❤
Zaręczyny *,*
OdpowiedzUsuńPotem ślub ( za kilka lat rzecz jasna xd), małe słodkie wilczki;*
I to wtargnięcie pod prysznic :D
Ogólny szał !
Maybe You <3