niedziela, 18 października 2015

Rozdział 23

- Jak się w ogóle tu dostałeś?- pytam szeptem. Federico tylko wzdycha i przyciąga mocniej do siebie. Kładę głowę na jego torsie i napawam się tym boskim zapachem. Nie wyobrażam sobie życia bez Pasquarelliego, stała się dla mnie jak powietrze i tarcza ochronna. Wiem, że przy nim zupełnie nic mi nie grozi.
- Wskoczyłem przez okno - mówi jak gdyby nigdy nic a ja zaczynam się krztusić. Wskoczył? Przecież to pięć metrów w górę. Włoch widząc moją minę szeroko się uśmiech.- Wilcze zdolności kochanie- szepcze i składa na moim nosie całusa.
- Chyba nigdy nie przestaniesz mnie zadziwiać- wzdycham ciężko i zaczynam palcem kreślić wzorki na jego klacie.- Wiesz, ze Leon i Violetta się całowali?
- Wiem, Leon powiedział mi za raz po tym jak wyszłaś- mówi.
- Czyli dowiedziałam się ostatnia? To nie fair- robię obrażoną minę, na co brunet wybucha śmiechem.
- A jeśli powiem Ci, że mam pomysł jak Ci to wynagrodzić księżniczko-szepcze wprost do mojego ucha i lekko je przygryza. Mimowolnie zagryzam dolną wargę i patrzę prosto w jego oczy.
- A jaki?- pytam niewinnie.
- Niespodziankę, nie mogę zdradzić Ci za dużo. To co ty na to?
- Hmmmm.. - udaję zastanowienie, a Federico przewraca mnie na plecy i znajduję się nade mną. Przejeżdża kciukiem po mojej dolnej wardze, a druga dłoń kładzie na moim udzie.- Zgadzam się- szepczę a jego usta momentalnie opadają na moje.

Tak jak poprosił mnie Federico przed wyjście, a raczej wyskoczeniem przez okno, ubrałam się w miarę wygodnie. Czarne rurki i szary obcisły sweterek powinien wystarczyć. Włosy zostawiłam rozpuszczone i zrobiłam delikatny makijaż, na szyi znajduję się nieodłączny naszyjnik od, właściwe to od Federico, muszę z nim koniecznie poruszyć dziś tą kwestię. Szczerze lekko się martwię na jaki pomysł wpadł Włoch, ale wiem że nic mi przy nim nie grozi. Wtedy słyszę dzwonek do drzwi, szybko zbiegam po schodach, jednak nie udaje mi się wyprzedzić wujka, który pierwszy otwiera. Tak jak się spodziewałam to Federico, który tym razem postanowił kulturalnie dostać się do domu Castillo. Ubrany w ciemne spodnie, biały T-shirt i czarną skórzaną kurtkę grzecznie wita się z Germanem. Następnie podchodzi do mnie i daje mi całuska w policzek.
- Gdzie się wybieracie?- pyta wujek a ja tylko znacząco patrze na bruneta.
- Niestety nie mogę tego powiedzieć na głos, bo to niespodzianka dla tej małej złośnicy- mówi za co zostaje przeze mnie lekko uderzony w ramię. Nawet gdybym zrobiła to z całej siły i tak by nie poczuł a ja zapewne zrobiłabym sobie krzywdę.- Ale mogę to napisać- podchodzi do mojego wujka i pokazuje mu tekst napisany w jego telefonie.
- W takim razie bawcie się dobrze- mówi, a ja prychając mijam obydwu panów i wsiadam do czarnego mustanga by zaczekać w nim na Pasquarelliego.

- Ludmiś, długo jeszcze nie będziesz się do mnie odzywać?- pyta po raz kolejny Włoch a ja tylko wzruszam ramionami i nie odwracam głowy od ściany lasu przesuwającej się za oknami samochodu. Po chwili czuję jak jego dłoń ląduje na moim kolanie i powoli pnie się w górę. Starając się nie zwracać większej uwagi na pieszczotę nie okazuje żadnej reakcji. Włoch nie daje jednak za wygraną i zaczyna schodzić na bardziej wewnętrzną stronę uda. Gdy jego dłoń dociera do końca mojej nogi, wściekła łapię jego rękę.
- Patrz na drogę!- warczę i zrzucam jego dłoń, na co brunet wybucha śmiechem.- I co Cię tak śmieszy?
- Kochanie od jakiś trzech minut stoimy w miejscu- szepcze i daje mi buziaka w policzek, który od razu przybiera kolor czerwony. Zażenowana wychodzę z samochodu i nie mija nawet sekunda, kiedy Federico pojawia się tuż obok mnie a ja ląduje w jego ramionach.- Kocham Cie księżniczko - szepcze i delikatnie muska moje usta.
- Ja też Cię kocham.
- I nie jesteś już zła?- pyta, na co przecząco kiwam głową. - To teraz czas na niespodziankę- mówi a ja rozglądam się dookoła.
- Jesteśmy w lesie, chciałeś mi pokazać drzewo?- pytam unosząc prawą brew do góry.
- Oczywiście, że nie do niespodzianki mamy jeszcze kawałek drogi, niestety autem tam nie dojedziemy, więc wymyśliłem coś lepszego, obiecaj mi tylko, że będziesz się mocno trzymać- mówi uśmiechając się złośliwie i szybko znika w pobliskich krzakach. Wtedy słyszę znajomy już huk, a z roślin wychodzi wielki brązowy wilk. W zębach trzyma czarną torbę którą mi podaje. Ciekawa otwieram ją i widzę ubrania które przed chwilą były jeszcze na Federico. Włoch przewraca tylko oczami i kładzie się centralnie pod moimi stopami. Nie do końca rozumiem o co mu chodzi.
- Czy ja mam na ciebie wsiąść?- pytam zdziwiona, a ten tylko zrezygnowany kładzie swój wielki łeb na ziemi. Po chwili jednak go podnosi i energicznie kiwa na tak.- No skąd miałam wiedzieć- mamroczę i siadam na plecach wielkiego basiora, który momentalnie się podnosi. Przerażona piszczę głośno i mocno do niego przylegam. Swoje ręce zaplatam na jego szyi. Wilk bierze torbę w zęby i w jednym momencie napręża wszystkie swoje mięśnie  by po chwili wystrzelić przed siebie jak z procy. Z trudnością zamykam oczy by nie widzieć rozmazanego lasu. Moje włosy rozwiewa wiatr a ja jedyne o czym mogę myśleć to to że za chwilę uderzymy w jakieś drzewo. Po chwili jednak powiew wiatru ustaje, a mięśnie Federico przestają pracować. Powoli otwieram oczy odkrywam, że dalej znajdujemy się w lesie, jednak widać prześwity prosto przed nami. Wilk zniża się by ułatwić mi zejście, gdy tylko to robię ponownie znika za jakimś krzakiem. Wychodzi za niego już w swojej ludzkiej postaci całkowicie ubrany. 
- I jak się jechało?- pyta zadowolony a ja od razu wpadam mu w ramiona.
- To było straszne, nigdy więcej!- mówię i opieram głowę na jego klatce piersiowej. Nim się orientuję znów tracę grunt pod nogami.
- Zamknij oczy księżniczko- posłusznie wykonuję jego prośbę. Po kilku minutach ponownie słyszę jego głos- Możesz otworzyć. - Moim oczom ukazuję się wtedy mała polanka na klifie. Jakieś pięćdziesiąt metrów pod nami jest już ocean. Na polanie jest rozłożony średnich rozmiarów koc na którym stoi kosz piknikowy a obok pali się ognisko. Szczęśliwa unoszę lekko głowę i składam całusa na żuchwie Włocha. Ten tylko uśmiecha się kpiarsko i podchodzi do koca.

Przy kolejnym zimnym podmuch od strony oceanu mocniej wtulam się w twardy tors Federico. Włoch patrzy na mnie podejrzliwie po czym ujmuję moją lodowatą dłoń.
- Lu dlaczego nie mówisz, że Ci zimno?- pyta pretensjonalnie na co ja tylko chowam twarz w blond loki.-  Kruszynko mów mi o takich rzeczach, bo jak inaczej mogę o Ciebie dbać. - Brunet wyjmuje z kosza puchaty koc i siadając za mną szczelnie nas nim okrywa.
- Przepraszam Fede, nie chciałam robić problemów- przyznaję, wtedy jego wargi delikatnie muskają moja szyję.
- Kochanie dla mnie żaden problem. Zrobię wszystko żebyś tylko była szczęśliwa i bezpieczna.- szepcze mi czule do ucha i mocniej przyciąga do swojej klatki piersiowej.
- Kocham Cię Fedi- wyznaję na co brunet szeroko się uśmiecha.
- Też Cię kocham księżniczko- ponownie całuję moja szyję.- Za niedługo zakończenie roku- wzdycha ciężko.
- Będę musiała wrócić do Neapolu i spotkać się z prawnikami - wyznaję na co Włoch robi zdziwioną minę. -Chcę sprzedać firmę taty. Po przemianie będę przecież żyć wiecznie, nie mogę całą wieczność być właścicielką firmy, nie tego oczekuję od życia.
- W takim razie o czym marzysz?
- Chcę zwiedzać świat korzystać z życia całymi garściami. Chcę spędzać czas z moim kochanym chłopakiem.- mówię i delikatnie uśmiecham się na samą myśl o tym.
- I tak właśnie będzie, obiecuje.- opieram głowę o jego tors i w ciszy patrzymy na pokryte warstwa chmur ciemne niebo.
- Fede mogę zadać Ci jedno malutkie pytanie?- chłopak, twierdząco kiwa głową.- Dlaczego wtedy, jako wilk, dałeś mi ten medalion?
- Zrobiłem to bo nie chciałem, żebyś o mnie zapomniała dopóki po raz kolejny byśmy się nie spotkali- wyjaśnia. - Wiesz ten medalion zrobiłem sam, po tym jak stałem się wilkiem. Jest zrobiony z czarnego diamentu- wyznaje a moje oczy od razu robią się trzy razy większe. Przecież on musi teraz kosztować majątek, a ja tak po prostu noszę go na szyi.- No dobrze przyjemnie się siedzi ale pora wracać- mówi.
- Nie tylko mi nie mów, że znowu mam na tobie jechać- mówię przerażona
- Właśnie, że tak. No chyba, że masz zamiar iść piętnaście kilometrów do samochodu.- na samą myśl wzdycham ciężko i decyduję się jednak na prawdopodobieństwo uderzenia w drzewo.

*************************************************
DZIEŃ DOBRY KACZUSZKI
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba :3

Mam do was bardzo wielką prośbę! Jeżeli którakolwiek z was ma linki lub posiada takie obrazki z postaciami z Violetty (zdjęcie poniżej, innymi słowy kreskówkowa obsada Violetty) to bardzo proszę o przesłanie mi linka lub pliku w komentarzu lub na e-mail care.pasquarelli@gmail.com ♥ By was zachęcić powiem, że każda osoba która mi to prześle dostanie fragment kolejnego rozdziału
Liczę na was!! :*


  (coś takiego XD)
















No i oczywiście piosenka
KOCHAM WAS
care   

15 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dobra, lecim jak Putin na Krym... Nie wiem dlaczego to napisałam... Chyba ze mną źle...

      Fede wskakuje przez okno to takie normalne hahah xd
      Przecież każdy tak robi, prawda? Prawda?!
      Niespodziankw <3
      German jak to German, wujek idealny XD
      Doskonały ojciec i wspaniały policjant hahab Fede zboczuch, a Lu nie potrafi skupić się na niczym, gdy Fedi jest blisko xD
      I ten romantyczny tekst " Przyprowadziłeś mnie tutaj, aby popatrzeć na drzewa?" hahahha XD
      Ja też bym się bała na miejscu Lu, taka jazda była niebezpieczna. W końcu nie każdemu zdarza się ujeżdżać dwu metrowego wilka hahah
      Medalion z diamentu <3 A Lu decyduje się na kplejną przejażdżkę, czy ta nasza Fedemila noe ma za kolorowo? Bo coś czuje, że za niedługo wyjedziesz nam z jakąś tragedią misia <3
      No to co rozdział słodziutki <3

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Aaaaa jakie to kochane <3
      Luśka obrazona nie widziała kiedy stanęli
      Fede zboczuch
      Ona mu sie przyzwyczaic ze on jest wilkiem
      German wujjek podejrzliwy xd haha
      Fede taki kochany
      Nosi tą naszą Ludkę, a ta jeszcze narzeka że to było straszne
      ja jej zazdroszcze haha <3
      i ten medalion z czarnego kamienia <3
      Kochani <3
      <3
      rozdział cudowny
      jak zawsze

      wybacz ze tak krótko, ale ostatnio nie mam nawet czau na życie -,-
      Kocham !!
      ~RiCzI

      Usuń
  3. *O*
    Jaki z niego słodziak <333
    To z Germanem najlepsze xd Dobrze że nie miał innych zamiarów 8)) Bo wtedy German raczej by sie nie zgodził xd
    Wgl kocham jak chłopak mówi do dziewczyny "kochanie, księżniczko, kruszynko, skarbie" ;33 to tak uroczo brzmi :33
    Rozdział cudowny <3333
    A co do tych obrazków to mogłabym narysować, ale niestety moje zdolności artystyczne są na poziomie przedszkola xdd

    Czekam na kolejne cudo ;****

    Kocham <333333
    O.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak wgl to kocham jak mówisz do nas kaczuszki ;333

      Usuń
  4. Rozdział jak zwykle cudowny. Słodko. Federico rekompensuje Lu to, że jako ostatnia dowiedziała się o pocałunku Leona i Violi. Piknik na polanie, a pod nimi ocean - romantycznie. Już czekam na następną niedzielę.

    Co do obrazków to postaram się coś znaleźć i wysłać Ci wieczorkiem.

    Mar ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Fantastic! Luśka na Federico jechala❤❤i ten piknik❤medalion z diamentu... Ulala.Feduś z ciuchami w torbie...hehe. Słodziutko!
      Wybacz,że tak krótko. Ale Fizyka sama sie nie wkuje...
      ❤❤❤❤

      Usuń
  6. Fantastyczny :D
    Czekam na next!
    Buziaki♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie wymyśliłaś sobię tą historię, tylko te błędy mnie trochę biją po oczach :"( Proszę, sprawdzaj posty. Pozdrawiam, Chocolatowaa.

    OdpowiedzUsuń